Obietnica szybkiego „dealu" z Rosją była stałym elementem kampanii wyborczej Donalda Trumpa. Ale 70 dni po inauguracji prezydent wciąż nie ustalił terminu spotkania z rosyjskim przywódcą. Jako pierwsza ujawniła to w czwartek „Wall Street Journal". „Rz" udało się potwierdzić wiadomość przez źródła dyplomatyczne w Waszyngtonie.
– Żadne spotkanie nie jest zaplanowane. Z pewnością będziemy z tym czekali na wyjazd sekretarza stanu Rexa Tillersona do Moskwy. Ale i wtedy raczej nie dojdzie do ogłoszenia spotkania obu prezydentów – mówią nasi rozmówcy.
Co się stało? Zdaniem naszych informatorów w amerykańskiej stolicy powody są zasadniczo dwa. Po pierwsze, Putin nie chce niczego poważnego Amerykanom zaoferować. Woli czekać na wynik wyborów we Francji w maju i Niemczech we wrześniu. Jeśli wygra w nich Marine Le Pen i Martin Schulz, pozycja negocjacyjna Kremla wobec Amerykanów będzie o wiele silniejsza. Dlatego rosyjski przywódca nadal zacieśnia współpracę z Iranem (w tym tygodniu gościł w Moskwie prezydenta Hassana Rouhaniego), w tym w energetyce atomowej i dostawach broni. To jest przyjmowane przez Trumpa z najwyższą irytacją także dlatego, że dla Izraela Teheran stanowi egzystencjalne zagrożenie.
Putin nie ma też zamiaru rezygnować z agresywnej polityki wobec Ukrainy. I nie chce zawrzeć z Amerykanami porozumienia w sprawie redukcji broni jądrowej – dla Rosji arsenał atomowy to jeden z ostatnich elementów dający status superpotęgi.
Ale jest też druga przyczyna, dla której Trump ma związane ręce i nie może zdecydować się na zbyt bliską współpracę z Moskwą: śledztwo w sprawie powiązań jego sztabu wyborczego z rosyjskimi agentami.