Z badań niezależnego ośrodka socjologicznego Centrum Lewady wynika, że Rosjanie coraz mniej się interesują historią swego kraju. W 2008 roku okresem II wojny światowej fascynowało się aż 55 proc. pytanych, obecnie interesuje ona jedynie 38 proc. A to oznacza, że wieloletnie starania Władimira Putina, który przywrócił kult „Wielkiej Wojny Ojczyźnianej", nie są już skuteczne. Nie pomogły nawet rocznicowe marsze potomków weteranów wojny z udziałem samego prezydenta.

– Patriotyzm stał się tak oficjalny i nieszczery, że zaczął odpychać. Drażni społeczeństwo na takiej zasadzie: dosyć mówienia o przeszłości, spójrzcie na naszą teraźniejszość – tłumaczy rosyjski politolog Abbas Galjamow, cytowany przez agencję RBC.

Zmalało zainteresowanie również epoką reform cara Piotra I i historią Rusi. Nie ciekawi Rosjan i rewolucja październikowa, setną rocznicę której władze hucznie będą obchodziły w tym roku w Moskwie i Petersburgu. Tym okresem historii, który w radzieckich szkołach był wykładany jako osobny przedmiot, dzisiaj interesuje się jedynie 13 proc. Rosjan.

O nastrojach panujących w rosyjskim społeczeństwie świadczy to, że prawie połowa Rosjan negatywnie ocenia działalność premiera Miedwiediewa, jego rządu, Dumy i gubernatorów. Ale słabe wyniki „złych bojarów" nie wpływają na popularność „dobrego cara". Niezmiennie wysokie pozostaje poparcie dla Putina, które w lutym wynosiło aż 84 proc. Za największe osiągnięcie prezydenta nadal uważana jest aneksja Krymu.

– Ludzie traktują to jako przywrócenie mocarstwowego statusu – mówił szef Centrum Lewady Lew Gudkow.