Trump-Merkel: Uścisk, którego nie było

Po trudnych rozmowach z Trumpem na Merkel czeka Putin.

Aktualizacja: 19.03.2017 21:40 Publikacja: 19.03.2017 18:59

17 marca w Białym Domu Angela Merkel i Donald Trump nie wymienili uścisków dłoni.

17 marca w Białym Domu Angela Merkel i Donald Trump nie wymienili uścisków dłoni.

Foto: AFP

Chłód i dystans mimo wymuszonych uprzejmości cechowały atmosferę pierwszego spotkania kanclerz Angeli Merkel i prezydenta Donalda Trumpa. – Wielkiego niszczyciela i przywódczynię liberalnego świata – jak charakteryzował to spotkanie „New York Times" mocno niechętny amerykańskiemu prezydentowi. To jeszcze przed wizytą. Po niej „NYT" nie zmienił zdania, podobnie jak wiele amerykańskich mediów.

W Niemczech z kolei konserwatywny „Frankfurter Allgemeine Zeitung" nazwał zachowanie Trumpa bezczelnością. Poszło o deklarację kanclerz Merkel, która w piątek w Białym Domu powtórzyła zobowiązanie, że do 2024 r. Niemcy zwiększą wydatki na obronę z obecnego poziomu 1,2 PKB do rekomendowanego przez NATO poziomu 2 proc. Trumpowi to nie wystarczyło i w tweecie, wysłanym w chwili gdy Merkel zdążała do domu, przypomniał o ogromnych kwotach, jakie winne są Niemcy NATO i USA za poniesione wydatki: – Ameryce należy się lepsza zapłata.

Jednak Trump potwierdził zobowiązania USA wobec NATO, co w otoczeniu Merkel przyjęto z ulgą. – Nie mamy żadnych długów w NATO – odpowiedziała Trumpowi z Berlina Ursula von der Leyen, minister obrony.

Zdaniem wielu obserwatorów symbolem waszyngtońskiego spotkania stało się zignorowanie przez Trumpa propozycji Merkel, aby w Gabinecie Owalnym na prośbę fotografów podał jej rękę. – To było nieporozumienie – tłumaczył później rzecznik Trumpa.

Kanclerz Merkel przybyła do Waszyngtonu z zamiarem złagodzenia wielu nieporozumień w relacjach wzajemnych i w stosunkach USA–UE. W kampanii wyborczej Trump nie szczędził obraźliwych uwag pod jej adresem w kontekście uchodźców, mówiąc, że zrujnowała Niemcy i oszczędza na wydatkach na obronę oraz że na Fifth Avenue, gdzie mieści się Trump Tower, za dużo jest mercedesów. To w związku z nadwyżką handlową w wymianie pomiędzy USA i Niemcami sięgającą w roku ubiegłym 65 mld dol., co oznacza, że Niemcy w roku ubiegłym kupiły za tyle mniej amerykańskich towarów i usług, niż same wyeksportowały. Dla Trumpa jest to najlepszy dowód, że wzajemne relacje handlowe nie są oparte na uczciwych zasadach i trzeba je zmienić. Nie tylko z Niemcami.

– Nie jestem izolacjonistą, lecz domagam się uczciwości w handlu międzynarodowym – mówił prezydent USA na wspólnej konferencji prasowej z Merkel. Pani kanclerz zwróciła uwagę, że partnerem USA w sprawach handlowych są nie tyle Niemcy, ile Unia Europejska, której państwa członkowskie przekazały szereg kompetencji.

Niemieckie media przypomniały w tym kontekście anegdotę związaną ze słynnym bon motem Henry'ego Kissingera o braku numeru telefonu w Europie, pod który mógłby zadzwonić. – Niech zadzwoni do mnie. Odezwie się automatyczna sekretarka z następującymi wskazówkami: Niemcy – wybierz 1; Wielka Brytania – wybierz 2; Francja – wybierz 3 – tłumaczyła kilka lat temu Catherine Ashton, ówczesna szefowa unijnej dyplomacji. W dobie Brexitu anegdota ta jest bardziej aktualna. To właśnie dlatego doradca Trumpa ds. ekonomicznych Peter Navarro nazywa euro „niewidoczną marką niemiecką" .

Pani kanclerz gościła w Białym Domu przed zapowiedzianą na 2 maja wizytą na Kremlu. W gruncie rzeczy Waszyngton i Moskwę łączy wspólny cel, jakim jest chęć ułożenia relacji z UE nie poprzez kontakty z Brukselą, symboliczną stolicą Europy, ale relacje bilateralne z poszczególnymi państwami.

Jest to od dawna marzenie Władimira Putina, który gra na osłabienie Europy. Donald Trump nie krył, że dla realizacji idei „America first" taki układ relacji z Europą byłby ideałem. Z całą pewnością w sprawach handlowych.

W Waszyngtonie Merkel nie pozostawiła żadnych wątpliwości, że nie może być mowy o poprawie relacji z Moskwą, czyli złagodzeniu sankcji gospodarczych nałożonych na Rosję, dopóki nie zostanie zanotowany znaczący postęp w realizacji porozumień mińskich w sprawie Donbasu. – Na razie tego nie widać – powiedziała szefowa rządu.

Żaden z zachodnich przywódców nie zna tak dobrze rosyjskiego prezydenta jak właśnie pani kanclerz. Ma z nim regularny kontakt telefoniczny. W Moskwie gościł niedawno szef niemieckiej dyplomacji Sigmar Gabriel, a w ostatnich dniach premier Bawarii Horst Seehofer, szef CSU, siostrzanego ugrupowania CDU Angeli Merkel.

Przybył do Moskwy w towarzystwie licznej świty szefów niemieckich koncernów, podobnie jak Merkel do Waszyngtonu. Nic dziwnego, w końcu Bawaria najdotkliwiej odczuwa skutki zachodnich sankcji nałożonych na Rosję. Jednak tym razem Seehofer nie opowiedział się w rosyjskiej stolicy za zniesieniem sankcji, jak to uczynił w trakcie poprzedniej wizyty rok temu. – Odegrał rolę kuriera Merkel – oceniła ARD, niemiecka telewizja publiczna.

– Pytałem Putina, czy jest za realizacją porozumień mińskich. Odpowiedział, że bez najmniejszych wątpliwości – relacjonował Seehofer rozmowę na Kremlu. Takie samo zapewnienie uzyskał minister Gabriel, co jednak nie ma nic wspólnego z rozwojem sytuacji w Donbasie, gdzie z nowym natężeniem rozgorzały ataki separatystów na siły ukraińskie.

Donald Trump zachowuje nadal milczenie w sprawie Rosji. W lipcu gościć będzie w Hamburgu na szczycie G20. Wcześniej w maju na Sycylii na spotkaniu G7. Okaże się, czy w sprawie Rosji, Ukrainy i handlu z UE jego stanowisko ulegnie zmianie, jak to miało miejsce w wypadku przedwyborczych zapowiedzi przeniesienia ambasady z Tel Awiwu do Jerozolimy czy w odniesieniu do polityki „jednych Chin", nie mówiąc już o wypowiedzeniu porozumienia atomowego z Iranem.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: p.jendroszczyk@rp.pl

Chłód i dystans mimo wymuszonych uprzejmości cechowały atmosferę pierwszego spotkania kanclerz Angeli Merkel i prezydenta Donalda Trumpa. – Wielkiego niszczyciela i przywódczynię liberalnego świata – jak charakteryzował to spotkanie „New York Times" mocno niechętny amerykańskiemu prezydentowi. To jeszcze przed wizytą. Po niej „NYT" nie zmienił zdania, podobnie jak wiele amerykańskich mediów.

W Niemczech z kolei konserwatywny „Frankfurter Allgemeine Zeitung" nazwał zachowanie Trumpa bezczelnością. Poszło o deklarację kanclerz Merkel, która w piątek w Białym Domu powtórzyła zobowiązanie, że do 2024 r. Niemcy zwiększą wydatki na obronę z obecnego poziomu 1,2 PKB do rekomendowanego przez NATO poziomu 2 proc. Trumpowi to nie wystarczyło i w tweecie, wysłanym w chwili gdy Merkel zdążała do domu, przypomniał o ogromnych kwotach, jakie winne są Niemcy NATO i USA za poniesione wydatki: – Ameryce należy się lepsza zapłata.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 787