Okolice dworca w Kolonii, które były niebezpiecznym miejscem dla młodych kobiet w sylwestrową noc, stały się niebezpieczne dla imigrantów. W ostatnich dniach doszło tam do ataków na cudzoziemców. Kilku Pakistańczyków wylądowało w szpitalu. To reakcja środowisk, określających się mianem chuliganów i rockersów, na wydarzenia sylwestrowej nocy.
Liczba zgłoszeń na policję o przestępczym działaniu grup młodych mężczyzn w sylwestra przekroczyła już pół tysiąca. Z tego co najmniej 40 proc. to doniesienia o molestowaniu seksualnym. Ustalono już także tożsamość 19 podejrzanych. Dziesięciu z nich to starający się o azyl, a dziewięciu przebywało w Niemczech nielegalnie. 14 pochodziło z Maroka i Algierii. Żaden nie mieszkał w Kolonii.
Zawiodła policja
– Mieliśmy od dawna do czynienia z przestępczymi bandami złożonymi z imigrantów z Afryki Północnej, których miejscami spotkań były dworce. Policja nie dość energicznie się nimi zajmowała – tłumaczy „Rz" Axel Schäffer, wiceprzewodniczący frakcji SPD w Bundestagu. Jest jednak przekonany, że wydarzenia z sylwestra mają niewiele albo nie mają nic wspólnego z ponadmilionową rzeszą uchodźców, jaka napłynęła do Niemiec w ubiegłym roku. Jak udowadnia, przypadki molestowana seksualnego nie są w Niemczech czymś niezwykłym w czasie takich imprez, jak bawarskie święto piwa Oktoberfest czy w okresie karnawału w tejże Kolonii. – Konieczne jest zaostrzenie prawa w tej dziedzinie – konkluduje Schäffer.
To właśnie zapowiada rząd. To jednak nie rozwiązuje problemu, z czego zdaje sobie doskonale sprawę kanclerz Angela Merkel. Na posiedzeniu gremium kierowniczego kierowanej przez nią CDU zaapelowała, aby pracować „pełną parą" nad rozwiązaniami mającymi zapewnić „trwałą redukcję liczby" uchodźców. Mimo zimy granice Niemiec przekracza nadal dziennie ponad 3 tys. osób. – Jeżeli pomnożyć to przez 365, to jest to o wiele za dużo – miała tłumaczyć w wąskim gronie pani kanclerz. Już w marcu odbędą się wybory w trzech landach i sprawa polityki imigracyjnej jest zasadniczym tematem kampanii.
Jak na razie pani kanclerz oraz CDU i bawarska CSU nie mają szczególnych powodów do paniki. W przeprowadzonych 5 i 6 stycznia badaniach opinii publicznej nie widać jeszcze większych zmian w preferencjach wyborczych w skali kraju. CDU/CSU może nadal liczyć na mniej więcej 39 proc. głosów. Ale o wydarzeniach w Kolonii nie wszystko jeszcze do końca wiadomo.