Jak szacują władze rosyjskiej stolicy, niezgłoszonych pozostaje około 200 tysięcy działek i dacz wokół Moskwy - właściciele ich nie zarejestrowali i nie płacą za nie podatków - pisze RMF FM

Problem z rejestracją daczy trwa w Rosji od upadku Związku Radzieckiego. Wcześniej ludzie otrzymywali prawo użytkowania, ale nie własności działek do 600 m kwadratowych powierzchni. Po upadku ZSRR ziemię można było sprywatyzować, ale większość z użytkowników działek tego nie zrobiła. Za to na ziemi wybudowano domy, które nigdy nie ostały zgłoszone.

Wprowadzony podatek katastralny nie objął więc tysięcy nieruchomości. Władze liczą na życzliwych obywateli, którzy doniosą o porzuconej działce lub letnim domu, z którego nikt nie korzysta. Na wszelki wypadek jednak zamierzają nad okolice Moskwy wysłać drony i dzięki zdjęciom lotniczym wyśledzić niezgłoszone działki i budynki. A następnie wyegzekwować za nie opłaty.