Turcja to jeden z najważniejszych członków Sojuszu Północnoatlantyckiego. Środowa wizyta w Ankarze szefa polskiej dyplomacji Witolda Waszczykowskiego odbyła się na wysokim szczeblu. Ministra przyjął prezydent Turcji Recep Tayip Erdogan.
Od prezydenta – jak twierdzą źródła „Rzeczpospolitej” – Waszczykowski usłyszał po raz pierwszy zapewnienie, że Turcja zajmuje podobne stanowisko, co do roli Sojuszu wobec zagrożeń płynących ze Wschodu. W języku dyplomacji ma to oznaczać poparcie dla polskich starań, by siły wojskowe NATO realnie były obecne w naszej części Europy.
Potwierdzenie tureckiego wsparcia padło w rozmowie z szefem tureckiego MSZ Mevlutem Cavusoglu. – Mamy takie samo spojrzenie, że decyzje szczytu w Warszawie powinny zmierzać do tego, aby tzw. wschodnia flanka była właściwie zabezpieczona – oświadczył Waszczykowski na wspólnej konferencji prasowej. Jak dodał, zarówno władze w Warszawie, jak i w Ankarze rozumieją dobrze, że status bezpieczeństwa dla wszystkich członków NATO w całej Europie powinien być równy.
Jednak tureckie deklaracje o poparciu dla polskiej pozycji negocjacyjnej przed lipcowym szczytem NATO w Warszawie nie padły za darmo. Waszczykowski zapewnił, że Polska będzie w pełni popierać wszelkie działania Unii Europejskiej na rzecz pomocy Turcji w walce z Daesh, także by zredukować napływ nielegalnych imigrantów na Stary Kontynent. Deklaracja szefa polskiego MSZ poszły dalej, bo zapewnił, że Polska będzie popierać działania zmierzające do jak najszybszego zniesienia wiz dla obywateli Turcji, którzy chcieliby bez przeszkód podróżować do Europy.
To były słowa, na które z kolei władze tureckie czekały. Ankara zagoziła bowiem niedawno Brukseli, że jeśli UE nie dotrzyma zapisów porozumienia z Turcją z 18 marca, zakładającego m.in przekazanie obiecanych 3 mld euro na pomoc przebywającym w Turcji syryjskim uchodźcom, to wszystkie postanowienia tej umowy zostaną anulowane.