Odkąd w 2015 roku Kongres Stanów Zjednoczonych uchylił 40 letnie ograniczenie sprzedaży ropy, eksport wzrósł ponad czterokrotnie. Pozwoliło to na zwiększenie wydobycia do największego poziomu w historii USA, przy jednoczesnej rozbudowie infrastruktury eksportowej. Jednak przy aktualnych zawirowaniach politycznych, sytuacja może się diametralnie zmienić.

Czytaj także: Wojna handlowa doprowadzi do recesji?

Rząd w Pekinie zagroził Donaldowi Trumpowi nałożeniem odwetowych ceł na ropę naftową. Byłby to ogromny cios dla gospodarki USA, ponieważ Chiny są drugim największym odbiorcą amerykańskiej ropy. Jak donosi CNN, taryfy z Chin mogłyby stłumić eksport ropy naftowej, zmniejszyć krajowe ceny i spowolnić działalność w całym ekosystemie energetycznym.

Kanada jest największym odbiorcą ropy z USA, import wynosi 359 tyś., baryłek dziennie. Niewiele mniej importują Chiny. Jednak eksperci twierdzą, że w przypadku Kanady, statystyki są zawyżane, ponieważ zawierają tzw. reeksport. Chodzi o kanadyjską ropę, która rurociągami na krótko przedostaje się na terytorium Stanów, po czym ponownie wraca do Kanady. Jeśli zatem nie weźmiemy pod uwagę Kanady, okazuje się, że Chiny sprowadziły ponad dwa razy więcej amerykańskiej ropy niż Włochy czy Wielka Brytania, które znajdują się w rankingu na 3 i 4 miejscu.

Chiny mogą zdecydować się na odwet w stosunku do Stanów Zjednoczonych, kupując ropę z innych krajów. Może to być np. Iran, który desperacko szuka nabywców, z powodu twardych sankcji ze strony Waszyngtonu. Nałożenie taryf uderzyłoby również w spółki, które w ostatnim czasie mocno inwestowały w rozwój portów dla tankowców i zwiększanie przepustowości rurociągów. Porty wzdłuż amerykańskiego wybrzeża Zatoki Perskiej dokonały wielomilionowych modernizacji, aby poradzić sobie z obsługą gigantycznych statków. Branża ma jednak nadzieję, że nawet jeśli Chiny będą nakładały cła na amerykańską ropę, eksport może zostać przeniesiony do innych krajów.