Marketing sensoryczny od dawna wykorzystywany jest w handlu. Według badań opublikowanych przez Mood Poland & Baltics około 75 proc. decyzji zakupowych podejmowanych jest pod wpływem emocji. Jak się jednak okazuje, podobnie rzecz się ma z lokalami gastronomicznymi: odpowiednio zaprojektowane doświadczenia aromamarketingu mogą przynieść znaczący wzrost obrotów restauracji. Oczywiście, wrażenia wzrokowo-smakowe są nie mniej ważne: to samo danie będzie smakować i wyglądać zupełnie inaczej w wykwintnej restauracji, a inaczej w przydrożnym barze – oprócz samej potrawy istotne są względy estetyczne. W przypadku restauracji obok oczywistych doznań smakowych warto zadbać o ich wsparcie za pomocą odpowiednio dawkowanych zapachów.

Jak podkreśla Aleksandra Potrykus-Wincza, country manager Mood Poland & Baltics, „marketing zapachowy działa bezpośrednio na podświadomość człowieka. Odpowiednie dawkowanie aromatów to kierowanie emocjami i skojarzeniami. Goście lubią wracać do restauracji, gdzie zapach był przyjemny, przywoływał pozytywne wspomnienia i zabierał ich zmysły w ekscytującą podróż. Skutecznie dobrana kompozycja zapachowa pozytywnie wpływa na samopoczucie i kształtuje wybory podczas zamawiania jedzenia. W lokalu gastronomicznym powinna pomagać w tworzeniu atmosfery sprzyjającej relaksowi i odpoczynkowi, ale przede wszystkim musi podkreślać jakość i świeżość serwowanych dań i produktów, zachęcając tym samym do ich smakowania". Restauracje mogą kusić pieczonym na miejscu chlebem, świeżo zmieloną kawą czy robioną na miejscu lemoniadą. Takie zapachy sygnalizują gościom, że posiłki są świeże, naturalne i smaczne.

Umiejętnie dobrana mieszanka zapachowa może nawet umilić czas oczekiwania na posiłek. Takie zapachy – np. czekolady, wanilii czy bazylii – zapadają w pamięć i kreują miłe wspomnienia. Badania amerykańskiego Instytutu Zmysłu Węchu (Sense of Smell Institute) pokazują, że ludzie lepiej zapamiętują zapach niż obraz. Według przeprowadzonych badań po roku aromat pamiętało 65 proc. badanych, podczas gdy zdjęcie zapomniane zostało przez 50 proc. ankietowanych już po sześciu miesiącach.