Stawką ich pojedynku był pas WBO kategorii junior lekkiej należący do 28-letniego Łomaczenki, który zdobył go nokautując Portorykańczyka Romana Martineza. Był to historyczny wyczyn mistrza olimpijskiego z Pekinu (2008) i Londynu (2012), gdyż w zaledwie siódmej zawodowej walce sięgnął po tytuł w drugiej kategorii wagowej. Wcześniej był mistrzem w piórkowej.
W pojedynku z niepokonanym, 30-letnim Waltersem był faworytem, choć Jamajczyk, były mistrz wagi piórkowej, miał na koncie 26 zwycięstw, w tym 21 przez nokaut, i obiecywał, że w taki właśnie sposób rozprawi się też z Łomaczenką.
Ale na słowach się skończyło. – Nic nie robił, tylko stał, ułatwiając mi zadanie – mówił po walce zwycięzca. – Mój plan zakładał, że pierwsze cztery rundy walczę spokojnie, a później przyśpieszam – tłumaczył posiadacz niezwykłego rekordu w boksie amatorskim (396 zwycięstw i tylko jedna porażka, w finale MŚ 2007).
Łomaczenko plan wykonał, kiedy przyśpieszył i agresywniej ruszył na Waltersa, ten był bezradny. Po siódmej rundzie, którą przegrał z kretesem, nie wyszedł do kolejnej. Na pytanie sędziego ringowego Tony'ego Weeksa, czy chce walczyć dalej, odpowiedział jednym słowem: „Nie".
To było jak słynne „No mas" („Nigdy więcej") Roberto Durana w rewanżowej walce z Rayem „Sugarem" Leonardem.