Inaczej mówiąc, dla znacznej części Polaków (bez podziału na płcie), którzy przyszli na świat w latach 40. i 50., Lubański stanowi punkt odniesienia.
Dla naszych dzieci i wnuków najlepszym polskim piłkarzem w historii jest Robert Lewandowski. Ale dla nas to nie jest takie oczywiste. Może będzie, jak wywalczy kilka pucharów i poprowadzi reprezentację Polski do sukcesów. Według mnie najlepszym polskim piłkarzem był Kazimierz Deyna. Inni uważają, że Lubański lub Zbigniew Boniek, a starsi są zdania, że Gerard Cieślik. Ci, których już dawno nie ma wśród nas, pierwszeństwo przyznawali Ernestowi Wilimowskiemu. Każda epoka ma swoich bohaterów.
Lubański trafił na szczególny czas, był pierwszym wielkim polskim piłkarzem, spopularyzowanym przez telewizję. Miał 16 lat i 188 dni, kiedy w roku 1963 pierwszy raz zagrał w reprezentacji Polski. Od tamtej pory nie było młodszego debiutanta. Mało tego. W meczu z Norwegią w Szczecinie wybiegł w jedenastce najlepszych piłkarzy w kraju, a pół godziny później strzelił pierwszego gola. Sędzia sprawdzał jego tożsamość na podstawie legitymacji szkolnej Technikum Ceramicznego w Gliwicach. Do niektórych kolegów z drużyny zwracał się per pan.
Dzięki temu meczowi Lubański stał się w jeden dzień najpopularniejszym piłkarzem w kraju i wszyscy zastanawiali się, co z niego wyrośnie. Nie trzeba było długo czekać. On swój talent potwierdzał niemal w każdym meczu Górnika Zabrze, w reprezentacji grał regularnie. Zdobił okładki nie tylko „Sportu", „Przeglądu Sportowego" i „Sportowca", ale i poważnych pism. Irena Dziedzic zapraszała go do prestiżowego wówczas talk-show TVP „Tele Echo", a Jacek Fedorowicz do programu rozrywkowego „Małżeństwo doskonałe". Lubański świetnie się tam czuł. Był przystojny, inteligentny, ładnie mówił, co też wyróżniało go na tle innych piłkarzy. Dawał sobie radę w każdej sytuacji, nawet wtedy, kiedy Irena Dziedzic spytała, czy rodzice jego dziewczyny zgodzili się na jej przyjazd z nim do Warszawy, na Bal Mistrzów Sportu. Wtedy obydwoje byli uczniami szkoły średniej. Dziś ta dziewczyna to jest pani Grażyna, żona Włodka.
Lubański strzelał gole, które przynosiły Górnikowi tytuły, Puchar Polski, zwycięstwa w europejskich pucharach. Na mecze Górnika na Stadionie Śląskim przychodziło po 100 tysięcy ludzi, z nadzieją, że Lubański zdobędzie bramkę. I on strzelał, czasami, jak w meczu z AS Roma, w niesamowitych okolicznościach. Dawał ludziom to, po co przyszli. Jak Lewandowski dziś.