Błędy w in vitro

Przyjęcie ustawy ograniczającej in vitro jest mało prawdopodobne. Projekt krytykuje Sąd Najwyższy.

Aktualizacja: 29.06.2016 21:44 Publikacja: 28.06.2016 18:49

Przeciwnicy zaostrzenia obecnych przepisów protestowali niedawno przed Sejmem

Przeciwnicy zaostrzenia obecnych przepisów protestowali niedawno przed Sejmem

Foto: Stowarzyszenie Nasz Bocian

Projekt ustawy „w obronie życia i zdrowia nienarodzonych dzieci poczętych z in vitro" paradoksalnie mógłby pogorszyć sytuację takich dzieci – taki wniosek płynie z opinii, którą przygotował Sąd Najwyższy. Dotyczy ona projektu, który z pomocą klubu Kukiz'15 wniósł Jan Klawiter, niezrzeszony poseł związany z Prawicą Rzeczypospolitej. Od początku budził on protesty par bezskutecznie starających się o dziecko.

Powód? W maju Jan Klawiter mówił „Rzeczpospolitej", że chodzi mu o lepszą ochronę życia poczętego. W praktyce jego ustawa zamknęłaby drogę dla in vitro w Polsce.

Obecnie można zapładniać do sześciu komórek jajowych, a limitu nie ma, gdy m.in. kobieta skończyła 35 lat. Zarodki, które nie zostały przeniesione do macicy, są mrożone.

Projekt Klawitera przewiduje zapładnianie tylko jednej komórki, która miałaby zostać umieszczona w ciele kobiety w ciągu trzech dób. Zdaniem specjalistów spowodowałoby to kilkukrotny spadek skuteczności metody (dziś jest ona bliska 40 proc.).

Kontrowersje budzą też szczegóły rozwiązań. Robert Gizler z kliniki InviMed we Wrocławiu nazwał „kuriozalnym" trzydobowy termin między zapłodnieniem a przeniesienim zarodka do macicy. – Transfery wykonuje się w dobie drugiej, trzeciej lub piątej. Największą skuteczność ma transfer najlepiej rozwiniętych zarodków – mówił w maju.

Sąd Najwyższy w swojej opinii do kwestii medycznych się nie odnosił. Skrytykował za to projekt od strony prawnej. Jego zdaniem połowa przepisów jest „co najmniej dyskusyjna z punktu widzenia zasad techniki prawodawczej". Chodzi o to, że posłowie w proponowanych przez siebie przepisach cytują inne ustawy, m.in. o rzeczniku praw dziecka. Zdaniem Sądu Najwyższego, takie odwołania są „niedopuszczalne".

Sąd zauważył, że choć w tytule projektu jest mowa o tym, że obok kilku innych ustaw zmienia ona też kodeks karny, w rzeczywistości tego nie robi. Jednak najmocniejszym argumentem jest ten mówiący o pogorszeniu sytuacji dzieci z in vitro. Chodzi o to, że dziś w przypadku ciężkiej niepłodności męskiej możliwe jest zapłodnienie komórki jajowej nasieniem dawcy zewnętrznego. Posłowie, choć tej praktyki nie zakazują, chcą utrudnić uznanie ojcostwa dziecka przez partnera matki.

– Projekty składane przez posłów, zwłaszcza z różnych ugrupowań, są szkicami. Składa się je ze świadomością, że jeśli przejdą przez pierwsze czytanie, dopiero zacznie się praca – broni projektu jeden z jego wnioskodawców Paweł Skutecki z Kukiz'15.

Jednak z informacji „Rzeczpospolitej" wynika, że słabo opracowany dokument jest kłopotem dla Prawa i Sprawiedliwości, które przed wyborami zapowiadało zaostrzenie ustawy o in vitro.

– Projekt został już skierowany do pierwszego czytania. Mimo to prezydium Sejmu nie zdecydowało się, by je przeprowadzić, choć dyskutowało na ten temat kilka razy – ujawnia jeden z polityków PiS.

Formalnie prace jednak ruszyły. Dlatego Stowarzyszenie na Rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji „Nasz Bocian" prowadzi akcję „Pocztówek Nadziei" wysyłanych do polityków. Na początku czerwca zorganizowało też przed Sejmem Marsz Pustych Wózków. – Projekt jest barbarzyński. Zakłada, że ten jeden zarodek musi być bezwzględnie przeniesiony do ciała kobiety w ciągu 72 godzin. A jeśli dostanie ona powikłań po stymulacji hormonalnej? Tego posłowie nie biorą nawet pod uwagę – mówi Barbara Szczerba ze Stowarzyszenie „Nasz Bocian".

Dodaje, że protest był też związany z nieprzedłużeniem przez rząd PiS rządowego programu refundacji in vitro. Wygasa on 30 czerwca.

Czy PiS zdecyduje się na zmiany w ustawie? Były minister zdrowia Bartosz Arłukowicz z PO twierdzi, że choć projekt Jana Klawitera jest wadliwy, zaostrzenie przepisów nie jest wykluczone.

– Kierunek zaproponowany przez tego posła jest niestety bliski przekonaniom wielu polityków PiS – zauważa.

Projekt ustawy „w obronie życia i zdrowia nienarodzonych dzieci poczętych z in vitro" paradoksalnie mógłby pogorszyć sytuację takich dzieci – taki wniosek płynie z opinii, którą przygotował Sąd Najwyższy. Dotyczy ona projektu, który z pomocą klubu Kukiz'15 wniósł Jan Klawiter, niezrzeszony poseł związany z Prawicą Rzeczypospolitej. Od początku budził on protesty par bezskutecznie starających się o dziecko.

Powód? W maju Jan Klawiter mówił „Rzeczpospolitej", że chodzi mu o lepszą ochronę życia poczętego. W praktyce jego ustawa zamknęłaby drogę dla in vitro w Polsce.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej