14 sierpnia odbyła się aukcja koni arabskich Pride of Poland w Janowie Podlaskim. Była pierwszą, odkąd zmiany w stadninach wprowadził rząd PiS. Organizatorzy liczyli więc na sukces. Jednak ostatecznie sprzedano tylko 16 z 31 koni za 1,27 mln euro.
W dodatku główna gwiazda, 16-letnia Emira, była licytowana podwójnie. Najpierw wylicytowano 550 tys. euro, lecz nie zgłosił się nabywca. Za drugim razem osiągnięto tylko 225 tys. euro. Dwukrotnie na ring wchodziła też trzyletnia Al Jazeera. W pierwszej licytacji nie było wiadomo, kto ją kupił, w drugiej nie udało się znaleźć nabywcy.
Niedługo po aukcji została jednak sprzedana katarskiej stadninie Al Sraiya. Potwierdza to „Rzeczpospolitej" Sławomir Pietrzak, prezes stadniny w Janowie Podlaskim. Ceny jednak nie podaje. – Jesteśmy spółką prawa handlowego i nie możemy bez zgody kontrahenta ujawniać szczegółów zawartych transakcji – informuje.
Jego zdaniem w sprzedaży po zakończeniu aukcji „nie ma nic niezwykłego". – W 47-letniej historii aukcji w Janowie Podlaskim wielokrotnie nie zlicytowano wszystkich koni w czasie aukcji i dlatego były one sprzedawane później, co w żaden sposób nie podważa zaufania do Pride of Poland – utrzymuje.
Nie zgadza się z tym Marek Szewczyk, były naczelny „Konia Polskiego" i autor bloga Hipologika.pl. – Sprzedaż klaczy tuż po aukcji nie jest typową sytuacją – mówi. – Gdyby cena była wysoka, Janów by się nią pochwalił. Nie zrobił tego, bo prawdopodobnie wyniosła około 100 tys. euro. Gdyby nie błędy podczas aukcji i prawdopodobny udział w niej tzw. słupa, można by było uzyskać za tę klacz 300 tys. euro – dodaje.