Krowy złapane w liczącej ponad pół miliona mieszkańców Machaczkale odprowadzane są do specjalnego gospodarstwa na krańcu miasta, nazywanego przez pracowników miejskiej administracji „policyjnymi parkingiem".
Pierwszych 14 sztuk złapanego bydła omal nie stało się jednak przyczyną bijatyki właścicieli z urzędnikami. - Na fermę przyszli młodzi ludzie, zaczęli łamać ogrodzenie. Dzięki krokom podjętym przez pracowników miejskiej administracji i organów ochrony porządku incydent został zakończony - dyplomatycznie poinformował wicemer Machaczkały Abdulmumin Ibrahimow. Właściciele pierwszych zatrzymanych krów otrzymali rabat – zwierzęta oddano im bez konieczności płacenia kary. - Poszliśmy na rękę hodowcom, którzy dobrowolnie przyznali swoją winę - dodał Ibrahimow.
Władze liczą sobie trzy tysiące rubli za mandat, 500 – za przewóz do gospodarstwa i kolejne 500 – za dzień pobytu krowy na „parkingu".
Nakaz wyłapywania krów – powszechnie snujących się po ulicach Machaczkały i leniwie skubiących trawniki – wydano jeszcze w zeszłym roku. Bydło wywracało śmietniki i wyjadało z nich śmieci, ale przede wszystkim blokowało ulice uniemożliwiając przejazd samochodów (nawet w ścisłym centrum).
Dagestan jest jednak najbiedniejszym regionem Rosji, właściciele krów (których nie wolno również hodować w granicach miasta) nie chcieli zrezygnować ani z ich hodowli, ani z bezpłatnego wypasu na miejskich trawnikach. Średnia płaca w Rosji wynosi ponad 30 tys. rubli, ale w biednym Dagestanie większość mieszkańców zarabia nie więcej niż minimalną pensje ok. 10 tys. rubli (jeśli ma pracę).