Paweł Budrewicz: Ludzie chcą być uczciwi

Paweł Budrewicz, prawnik z Centrum im. Adama Smitha.

Aktualizacja: 23.06.2017 12:49 Publikacja: 22.06.2017 20:49

Paweł Budrewicz, prawnik z Centrum im. Adama Smitha.

Paweł Budrewicz, prawnik z Centrum im. Adama Smitha.

Foto: materiały prasowe

Rzeczpospolita: Z raportu NIK wynika, że szara strefa sięga w Polsce 20 proc. PKB, co przekracza średnią dla Unii Europejskiej i jest głównym hamulcem rozwoju kraju.

Paweł Budrewicz: Przyczyny, jakie stoją za rozrostem szarej strefy, od lat pozostają niezmienne. W Polsce mamy zbyt wysokie koszty prowadzenia działalności gospodarczej. Wynikają one nie tylko z podatków, ale też z nadmiaru regulacji. Przedsiębiorcy uciekają w gospodarkę niezarejestrowaną po to, by móc w ogóle funkcjonować. Ktoś, kto chce wprowadzić na rynek firmę, musi już na dzień dobry płacić 1 tys. zł miesięcznie ZUS, a także podatek dochodowy. W takich warunkach prowadzenie biznesu po prostu się nie opłaca – zwłaszcza w małych miejscowościach na wschodzie kraju.

Jeżeli zatem rząd chce ograniczyć szarą strefę i zwiększyć wpływy do budżetu, to, paradoksalnie, musi obniżyć podatki. Znamy przypadki, gdy takie posunięcie szybko przyniosło efekty.

Na przykład?

Tak się stało choćby w przypadku akcyzy na alkohol. Gdy rząd obniża jej wysokość, ludziom przestaje się opłacać pokątnie pędzić bimber i ryzykować kupowanie niepewnego towaru, zaczynają kupować więcej w sklepach, a wpływy do budżetu rosną. A kiedy rząd wiele lat temu zdecydował się na zmiany podatkowe w przypadku najmu, to nagle się okazało, że wielu ludzi ujawniło się z tego typu działalnością. I to nie jest tak, że Polacy zaczęli masowo wynajmować swoje mieszkania. Dzięki uproszczeniu podatku pozostawanie w szarej strefie zwyczajnie przestało im się opłacać. Ludzie chcą być uczciwi wobec siebie i wobec państwa, jednak państwo nie może im w tym przeszkadzać.

Woli pan określenie „gospodarka niezarejestrowana" czy „szara strefa"?

„Szara strefa" to określenie trochę pogardliwe, ale przede wszystkim – mylące. W pierwszym odruchu myślimy, że kryje się za tym coś szemranego lub nieczystego. W rzeczywistości na ten wycinek gospodarki trzeba spojrzeć jak na normalny biznes, który toczy się poza oficjalnymi rejestrami: ktoś sprzedaje warzywa na bazarku, ktoś maluje płot. W wielu przypadkach szara strefa ratuje przed nędzą najbiedniejszych, którzy nie muszą przepłacać za usługi, ale pozwala też ludziom niewykwalifikowanym w podjęciu pracy.

Rzeczpospolita: Z raportu NIK wynika, że szara strefa sięga w Polsce 20 proc. PKB, co przekracza średnią dla Unii Europejskiej i jest głównym hamulcem rozwoju kraju.

Paweł Budrewicz: Przyczyny, jakie stoją za rozrostem szarej strefy, od lat pozostają niezmienne. W Polsce mamy zbyt wysokie koszty prowadzenia działalności gospodarczej. Wynikają one nie tylko z podatków, ale też z nadmiaru regulacji. Przedsiębiorcy uciekają w gospodarkę niezarejestrowaną po to, by móc w ogóle funkcjonować. Ktoś, kto chce wprowadzić na rynek firmę, musi już na dzień dobry płacić 1 tys. zł miesięcznie ZUS, a także podatek dochodowy. W takich warunkach prowadzenie biznesu po prostu się nie opłaca – zwłaszcza w małych miejscowościach na wschodzie kraju.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Groził, wyzywał i wybijał szyby. Policja nie widziała podstaw do interwencji
Społeczeństwo
W Warszawie wyją syreny alarmowe? Wyjaśniamy dlaczego
Społeczeństwo
Sondaż: Połowa Polaków za małżeństwami par jednopłciowych. Co z adopcją?
Społeczeństwo
Ponad połowa Polaków nie chce zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach
Społeczeństwo
Poznań: W bibliotece odkryto 27 woluminów z prywatnych zbiorów braci Grimm