Rok temu maszyniści przeprowadzili najdłuższy strajk w historii niemieckich kolei. Szef ich związku zawodowego GDL, Claus Weselsky, to wpływowa figura, strajkującym kolegom załatwił w zeszłym roku, że za dzień, w którym wstrzymują się od pracy, by wywalczyć lepsze warunki płacowe, dostają 100 euro tzw. strajkowego (wcześniej było to 50 euro). Strajk kosztował niemiecką gospodarkę pół miliarda euro.
Podczas zeszłorocznego strajku pojawiły się złowieszcze dla GDL informacje, że maszynistów mogą zastąpić komputery. Teraz potwierdził to w wywiadzie dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung" szef Deutsche Bahn Rüdiger Grube.
- Jazdy próbne już trwają, a w 2021, najpóźniej w 2023 roku część naszej sieci będzie obsługiwana w pełni automatycznie – powiedział Grube.
Tor, na którym testuje się pociągi bez maszynistów, jest w Rudawach, niewysokich górach w Saksonii przy granicy z Czechami.
Pociągi poruszające się po szynach bez maszynisty to nie jest zupełna nowość w Niemczech. Jednak dotychczas dotyczyło to tylko metra i kolejki na lotniskach, przy których nie ma dużego ryzyka, że na torach pojawią się nieoczekiwanie ludzie.