– Zbieranie podpisów jeszcze trwa. Na razie doliczyliśmy się 110 tys., ale drugie tyle mają nasi wolontariusze w terenie – mówi „Rzeczpospolitej" Mariusz Dzierżawski, pełnomocnik komitetu Stop Aborcji. – Liczymy, że do końca czerwca podpisów będzie ponad pół miliona.
Gdyby tak się stało, byłby to sukces inicjatorów. W 2015 r. pod projektem zakazującym aborcji eugenicznej (ostatecznie odrzuconym przez Sejm) zebrano ponad 430 tys. podpisów. – Im więcej osób wyrazi poparcie dla naszej akcji, tym większa będzie presja na parlamentarzystów – stwierdza Dzierżawski.
Przypomina, że jeszcze zanim rozpoczęto zbiórkę podpisów, były próby zablokowania inicjatywy. W marcu marszałek Sejmu przez kilka tygodni zwlekał z decyzją o rejestracji komitetu. – Trudno było to zrozumieć, bo przecież w poprzedniej kadencji posłowie PiS opowiadali się za ochroną życia – mówi Dzierżawski i zapowiada, że podpisy zostaną złożone w Sejmie 5 lipca.
Po sprawdzeniu ich liczby przez Kancelarię Sejmu projekt ustawy najpóźniej w ciągu trzech miesięcy powinien trafić do pierwszego czytania na posiedzeniu Sejmu. To oznacza, że sprawą aborcji posłowie zajmą się najpóźniej w drugiej połowie października.
Opozycja krytykuje projekt, który całkowicie zakazuje aborcji, nawet jeśli ciąża jest wynikiem gwałtu, i dopuszcza karanie kobiet.