Mereczowszczyzna to wyludniona wieś, leżąca pod Kosowem w obwodzie brzeskim. Turyści udają się tam tylko po to, by zobaczyć miejsce urodzenia Tadeusza Kościuszki. W sobotę odsłonięto tam jedyny w kraju pomnik bohatera z napisem „wybitnemu synowi Białorusi od wdzięcznych rodaków".
W uroczystości udział wzięli polscy, amerykańscy, ukraińscy, a nawet rosyjscy dyplomaci. Udali się tam równie przedstawiciele władz obwodowych z Brześcia. Wszędzie były obecne historyczne biało-czerwono-białe flagi, wykorzystywane przeważnie przez białoruską opozycję demokratyczną. Milicja, która jeszcze kilka lat temu zatrzymywała za noszenie takich symboli, tym razem nie reagowała. Wydaje się, że postać bohatera narodowego Białorusi, o którym jeszcze do niedawno w ogóle nie wspominano, tym razem zjednoczyła reżim i i jego przeciwników.
Kluczem do zrozumienia tej sytuacji jest właśnie napis, który miał już pojawić się na odsłoniętym jesienią ubiegłego roku pomniku Kościuszki w szwajcarskim Solurze. To tam Naczelnik spędził na emigracji ostatnie lata swojego życia. Lokalni Białorusini postanowili uczcić 200. rocznicę jego śmierci i ufundowali monument. Wtedy zaprotestowała polska ambasada w Bernie – proponowała umieszczenie nieco bardziej neutralnego napisu, który nie stwierdzałby jednoznacznie, że Kościuszko był wyłącznie „synem Białorusi". Mimo, że fundatorami szwajcarskiego pomnika były osoby, które niezbyt sympatyzują z reżimem Łukaszenki, w sprawę wmieszała się ambasada Białorusi. Domagała się, by napisu nie zmieniano. Ale władze w Solurze uwzględniły stanowisko polskich dyplomatów. Na pomniku pozostało więc imię, nazwisko i data urodzenia - po białorusku i niemiecku.
– Gdy mieszkający w Szwajcarii Białorusini udali się do polskiego ambasadora i zaproponowali wspólne postawienie pomnika, zapytał ich: „Co Białorusini mają wspólnego z Kościuszką"? Zachował się wrogo wobec białoruskości – mówi „Rzeczpospolitej" znany białoruski dziennikarz Gleb Łabadzienka, który zorganizował zbiórkę pieniędzy na pomnik naczelnika powstania w Mereczowszczyśnie.
Ambasador RP w Szwajcarii Jakub Kumoch twierdzi, że takie słowa nigdy nie padły. - To jest po prostu nieprawda. Przypisywanej mi wypowiedzi nigdy nie udzieliłem ani nawet nigdy tak nie myślałem. Jest obraźliwa nie tylko dla Białorusinów, ale również dla nas. My tak nie uważamy. Kościuszko jest bohaterem wielu narodów, w tym Polski i Białorusi - mówi "Rzeczpospolitej" Kumoch.