Sprawę opisuje portal tygodnika „Der Spiegel". Dotyczy ona kancelarii adwokackiej z Kolonii. Portal nie podaje nazwiska prawnika, bo wychodzi z założenia, że zależało mu na rozgłosie. Długo walczył w obronie swojego kalendarza, który nie spodobał się izbie adwokackiej, przeszedł przez kilka instancji, ale przegrał ostatecznie w landowym sądzie w Kolonii.

Izba adwokacka od początku utrzymywała, że kalendarz z kobiecymi aktami (miał trafiać głównie do warsztatów samochodowych), pod którym na każdej karcie jest wyraźnie napisane nazwisko prawnika i jego telefon, nie oddaje charakteru pracy adwokata i naraża go na utratę zaufania wobec klientów.

Sąd przyznał jej rację, powołując się na paragraf 43 b federalnego rozporządzenia dotyczącego pracy adwokatów, które zabrania reklamy niezgodnej „w formie i treści" z wykonywanym zawodem.

Przypomniał też, że ten sam adwokat próbował już kilka lat temu reklamować się w kontrowersyjny sposób i również sprawę przegrał. Wtedy chciał rozdawać filiżanki do kawy ze zdjęciem zdesperowanej kobiety, która przykłada sobie rewolwer pod brodę. „Nie trać nadziei, zgłoś się do adwokata" - głosił napis na filiżance, a żeby nie było wątpliwości, do którego – dopisane było nazwisko kolońskiego prawnika i jego telefon.

W Niemczech konkurencja wśród adwokatów jest duża - o klientów walczy ponad 160 tys. prawników- szczególnie w Kolonii i okolicach – tam jest ich aż około 13 tys.