Ustawa uchwalona w środę przez Zgromadzenie Narodowe jest na tyle kontrowersyjna, że prace nad nią trwały przeszło dwa lata. Odrzucił ją zdominowany przez prawicę Senat, ale ostatnie słowo należy do Izby Deputowanych, gdzie socjaliści mają większość.
– Dzięki nowym przepisom stopniowo zmienimy podejście do prostytucji, aż w końcu ją wyeliminujemy. To będzie fundamentalna zmiana społeczna – przekonuje inicjatorka projektu ustawy, socjalistyczna deputowana Maud Olivier.
Od tej pory korzystanie z płatnych usług seksualnych będzie we Francji zakazane. Temu, kto po raz pierwszy zostanie przyłapany na takim procederze, grozi kara 1,5 tys. euro, a za recydywę – 3,75 tys. euro.
Jednocześnie ustawa znosi wszelką odpowiedzialność karną dla samych prostytutek, łącznie z zachęcaniem klientów do nierządu. To ostatnie było zakazane od ustawy przeforsowanej w 2003 r. przez Nicolasa Sarkozy'ego.
Deputowani ustanowili niewielki (ok. 5 mln euro rocznie) program pomocy dla prostytutek, które będą chciały zmienić profesję. Cudzoziemki uprawiające nierząd, a mieszkające nielegalnie, będą w takim przypadku mogły liczyć na sześciomiesięczną kartę pobytu. We Francji każdego dnia płatne usługi seksualne oferuje ok. 40 tys. kobiet.