Hartwich, która wraz z innymi protestującymi w Sejmie domaga się przyznania dorosłym niepełnosprawnym zasiłku rehabilitacyjnego w wysokości 500 złotych, wypłacanego w gotówce, podkreśla, że niepełnosprawne dzieci, które biorą udział w proteście "funkcjonują bardzo dobrze". - Nawet lepiej od nas, rodziców. Uspołeczniają się, cały czas mają kontakt z wieloma ludźmi - podkreśla.
- Z drugiej strony czujemy, że zostaliśmy zlekceważeni. Upokorzeni. Zaproponowaliśmy trzy kompromisy i nikt ich poważnie nie potraktował - dodaje Hartwich, która protestuje w Sejmie wraz z synem, Jakubem.
Hartwich skarży się, że "z politykami PiS nie ma żadnej dyskusji". - Słyszymy od nich: nie będę z wami rozmawiała. Albo że wszyscy niepełnosprawni w stopniu znacznym powinni iść do pracy - ubolewa.
Matka Jakuba Hartwicha przypomina też, że w 2014 roku Donald Tusk przyszedł do nich trzeciego dnia protestu, a postulaty protestujących zostały spełnione "dużo szybciej i kulturalnie".
Iwona Hartwich przypomina też politykom PiS, że w czasie kampanii wyborczej obiecali pomoc dla protestującego obecnie środowiska. - Cała moja rodzina głosowała na Prawo i Sprawiedliwość. Oprócz mojego syna - podkreśla.