Iwona Hartwich: W 2014 r. pozwalano nam otwierać okna

- Tamten (protest) był o wiele bardziej humanitarny. Po pierwsze, mogliśmy wychodzić na zewnątrz. Nie ograniczano nam dostępu do toalet. Pozwalano nam otwierać okna. Nie byliśmy odgrodzeni - mówi w rozmowie z "Polityką" o proteście niepełnosprawnych z 2014 roku Iwona Hartwich, uczestniczka zarówno tamtego protestu, jak i obecnego, trwającego już 33 dni (protest za rządów PO-PSL trwał 17 dni).

Aktualizacja: 20.05.2018 12:35 Publikacja: 20.05.2018 08:45

Iwona Hartwich: W 2014 r. pozwalano nam otwierać okna

Foto: Fotorzepa, Michał Kolanko

Hartwich, która wraz z innymi protestującymi w Sejmie domaga się przyznania dorosłym niepełnosprawnym zasiłku rehabilitacyjnego w wysokości 500 złotych, wypłacanego w gotówce, podkreśla, że niepełnosprawne dzieci, które biorą udział w proteście "funkcjonują bardzo dobrze". - Nawet lepiej od nas, rodziców. Uspołeczniają się, cały czas mają kontakt z wieloma ludźmi - podkreśla.

- Z drugiej strony czujemy, że zostaliśmy zlekceważeni. Upokorzeni. Zaproponowaliśmy trzy kompromisy i nikt ich poważnie nie potraktował - dodaje Hartwich, która protestuje w Sejmie wraz z synem, Jakubem.

Hartwich skarży się, że "z politykami PiS nie ma żadnej dyskusji". - Słyszymy od nich: nie będę z wami rozmawiała. Albo że wszyscy niepełnosprawni w stopniu znacznym powinni iść do pracy - ubolewa.

Matka Jakuba Hartwicha przypomina też, że w 2014 roku Donald Tusk przyszedł do nich trzeciego dnia protestu, a postulaty protestujących zostały spełnione "dużo szybciej i kulturalnie".

Iwona Hartwich przypomina też politykom PiS, że w czasie kampanii wyborczej obiecali pomoc dla protestującego obecnie środowiska. - Cała moja rodzina głosowała na Prawo i Sprawiedliwość. Oprócz mojego syna - podkreśla.

Hartwich wciąż liczy też na pomoc Jarosława Kaczyńskiego. - Jestem przekonana, że gdyby Jarosław Kaczyński przyszedł do nas dzisiaj i porozmawiał z Adrianem i Kubą, z rodzicami Wiktorii i Magdy, o tym, dlaczego się tu znaleźliśmy, po co nam są te pieniądze, co się takiego stało, że protestujemy, jestem przekonana, że by zrozumiał. Wciąż będziemy do niego apelować - zapowiada.

Hartwich, która wraz z innymi protestującymi w Sejmie domaga się przyznania dorosłym niepełnosprawnym zasiłku rehabilitacyjnego w wysokości 500 złotych, wypłacanego w gotówce, podkreśla, że niepełnosprawne dzieci, które biorą udział w proteście "funkcjonują bardzo dobrze". - Nawet lepiej od nas, rodziców. Uspołeczniają się, cały czas mają kontakt z wieloma ludźmi - podkreśla.

- Z drugiej strony czujemy, że zostaliśmy zlekceważeni. Upokorzeni. Zaproponowaliśmy trzy kompromisy i nikt ich poważnie nie potraktował - dodaje Hartwich, która protestuje w Sejmie wraz z synem, Jakubem.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Afera Collegium Humanum. Wątpliwy doktorat Pawła Cz.
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Społeczeństwo
Cudzoziemka urodziła dziecko przy polsko-białoruskiej granicy. Trafiła do szpitala
Społeczeństwo
Sondaż: Polacy nie boją się wojny
Społeczeństwo
Odeszła pozostając wierna sobie. Jaka naprawdę była prof. Jadwiga Staniszkis
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Społeczeństwo
Zmarła Jadwiga Staniszkis