Curlin pierwsze graffiti wykonał we wrześniu zeszłego roku. Na ścianie akademika w kampusie w Ypsilanti, obok groźby, nakazującej Afroamerykanom "opuścić szkołę", napisał "KKK". Po raz drugi mężczyzna zaatakował w Halloweeen, malując rasistowski napis na budynku obok pomnika Martina Luthera Kinga. Trzecie graffiti powstało w męskiej toalecie.

- To naprawdę wstrząsnęło naszą społecznością - powiedziała w rozmowie z "Washington Post" politolog Judith Kullberg. - W całym tym kontekście bardzo napiętych wyborów prezydenckich wzbudziło to znaczny niepokój - dodała.

Policja kampusu poinformowała, że śledztwo w sprawie zajęło ponad tysiąc godzin, a incydenty nie były inspirowane politycznie. - To była pojedyncza sprawa, zrobiona przez jedną osobę - powiedział Robert Heighes, szef policji kampusu, w rozmowie z gazetą studencką "Eastern Echo".

- To bolesne wiedzieć, że ta osoba była innego koloru skóry - powiedział Jaiquae Rodwell, czarny student, który dodał, że jest to dla niego zawstydzające.

Curlin będzie musiał zapłacić 2 tys. dolarów grzywny za niszczenie mienia. Zrobi to zza kratek, bo odbywa karę niezwiązaną ze swoim rasistowskim wybrykiem - w więzieniu wylądował za paserstwo.