Feministyczny strajk ma nie ograniczać się do miejsc pracy kobiet, ale dotyczyć także domów. Kobiety są zachęcane do porzucenia także takich zajęć, jak opieka nad dziećmi, gotowanie, czy prace w domu.
Ogólnokrajowy protest ma szerokie poparcie grup feministycznych, ale także polityczek. W strajku mają wziąć udział m.in. Manuela Carmena i Ada Colau, które są burmistrzami Madrytu i Barcelony.
"Dzisiaj wspólnie zatrzymamy świat i zawołamy: Dość!" - pisze w swoim manifeście grupa 8M Commission. Kolektyw żąda m.in. twardej reakcji władz na przemoc domową w Hiszpanii. Według danych organizacji, w zeszłym roku 99 kobiet zostało w zeszłym roku zabitych przez swoich partnerów.
Protest ma jednak przede wszystkim zwrócić uwagę na fakt, że kobiety są dyskryminowane, ponieważ otrzymują niższe wynagrodzenie niż mężczyźni, za to mają największy udział w pracy bezpłatnej. Ogranicza je też "szklany sufit". W hiszpańskich firmach większość kierowniczych stanowisk piastują mężczyźni, z kolei kobiety w większym stopniu są reprezentowane w takich statystykach jak niepełny wymiar czasu pracy i praca na czas określony.
W Hiszpanii kobiety zarabiają do 14 procent mniej niż mężczyźni i stanowią tylko 34,5 proc. wśród osób najlepiej zarabiających.