Berlin: Eskalują konflikty z bezdomnymi cudzoziemcami. Największa grupa to Polacy

Rośnie poziom agresji w placówkach dla bezdomnych w Berlinie. W konflikty uwikłani są także Polacy, największa grupa bezdomnych.

Aktualizacja: 06.03.2018 18:36 Publikacja: 06.03.2018 17:50

Berlin: Eskalują konflikty z bezdomnymi cudzoziemcami. Największa grupa to Polacy

Foto: picture-alliance/dpa

Dyrektor misji dworcowej na dworcu Zoo Joachim Lenz opowiada we wtorkowym wydaniu „Tageszeitung" (TAZ) o obserwowanym przez niego wzroście potencjału konfliktu i dantejskich scenach, jakie rozgrywają się na jego oczach. Przed kilkoma miesiącami misja dworcowa była miejscem bójek i co najmniej 20 interwencji policji tygodniowo. Do rękoczynów dochodziło wśród bezdomnych cudzoziemców i ubigich Niemców korzystających z pomocy dworcowej placówki pomocy.

Z tego powodu na kilka dni zamknięto misję, a posiłki wydawano tylko przez okno. „Podobne historie słyszymy z innych placówek – mówi Lenz, będący z wykształcenia teologiem ewangelickiemu.

Dyrektor misji dworcowej na dworcu Zoologischer Garten opowiada o mnożących się w Berlinie konfliktach między bezdomnymi różnych narodowości: „Rumunów z Polakami, Niemców z Rosjanami, itd. Dla nas, którzy prowadzą takie placówki jest jasne, że musimy tłumić te konflikty w zarodku. Każdy człowiek ma naszym zdaniem te same prawa” - podkreśla Lenz.

Mechanizm konfliktogenny jest prosty

Jeśli rośnie liczba potrzebujących, powstaje sytuacja podobna do tej w Essen przy wydawaniu darmowej żywności - opowiada.

- Dochodzi do przepychanek w kolejce. I jeśli ludziom marnie się powodzi, jeśli mają uczucie, że są jeszcze bardziej dołowani, wtedy mogą stracić panowanie nad sobą. Zatrudniliśmy dodatkowo jednego ochroniarza, który natychmiast interweniuje. Ponadto rozplanowaliśmy nasze oferty trochę inaczej przestrzennie, żeby w ogóle nie dochodziło do powstania dużych grup – tłumaczy szef misji dworcowej Zoo.

Ale generalnie ma on wrażenie, że tej zimy w Berlinie przebywa jeszcze więcej ludzi z krajów Europy Wschodniej: Trzy czwarte naszych gości nie mówi lub słabo mówi po niemiecku. Większość pochodzi z Polski, wielu z Rumunii i Bułgarii.

Nie chcą wracać do domu…

Dyrektor berlińskiej misji dworcowej jest przekonany, że oferty pomocy dla bezdomnych będą przyciągać do Berlina dalsze fale potrzebujących. – Mamy w naszych obiektach bezdomnych z Polski i Łotwy, którzy przyznają, że nie chcą wracać, że nikt im w ich kraju nie pomoże, a tu otrzymują chociaż pomoc.

– To jest problem europejski i tak należy do niego podejść – mówi Lenz. W misji dworcowej jak i w innych placówkach nie robimy różnic między ludźmi. – Nam jest wszystko jedno, jakiej narodowości są ci ludzie – podkreśla.

Dyrektor misji dworcowej na dworcu Zoo Joachim Lenz opowiada we wtorkowym wydaniu „Tageszeitung" (TAZ) o obserwowanym przez niego wzroście potencjału konfliktu i dantejskich scenach, jakie rozgrywają się na jego oczach. Przed kilkoma miesiącami misja dworcowa była miejscem bójek i co najmniej 20 interwencji policji tygodniowo. Do rękoczynów dochodziło wśród bezdomnych cudzoziemców i ubigich Niemców korzystających z pomocy dworcowej placówki pomocy.

Z tego powodu na kilka dni zamknięto misję, a posiłki wydawano tylko przez okno. „Podobne historie słyszymy z innych placówek – mówi Lenz, będący z wykształcenia teologiem ewangelickiemu.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Alarmujący raport WHO: Połowa 13-latków w Anglii piła alkohol
Społeczeństwo
Rosyjska wojna z książkami. „Propagowanie nietradycyjnych preferencji seksualnych”
Społeczeństwo
Wielka Brytania zwróci cztery włócznie potomkom rdzennych mieszkańców Australii
Społeczeństwo
Pomarańczowe niebo nad Grecją. "Pył może być niebezpieczny"
Społeczeństwo
Sąd pozwolił na eutanazję, choć prawo jej zakazuje. Pierwszy taki przypadek