Na nagraniu z monitoringu widać, że mężczyzna szedł ulicą Miodową - podaje TVN24.
Od sobotniej nocy zaginiony mężczyzna nie nawiązał kontaktu z rodziną.
Jak poinformował rzecznik prasowy małopolskiej policji Sebastian Gleń, badane są wszystkie możliwe hipotezy. - Nie mamy informacji, by zaginiony miał z kimś zatarg, by ktoś chciał zrealizować wobec niego jakieś zamiary przestępcze - powiedział.
Żona Piotra Kijanki podkreślała w rozmowie z TVN24, że mężczyzna jest szczęśliwym człowiekiem. Para jest po ślubie od trzech lat. Mają dwuletniego syna i spodziewają się kolejnego dziecka.
W dniu, w którym zaginął mężczyzna, małżeństwo świętowało 30. urodziny kobiety. Żona Piotra Kijanki wyszła z restauracji wcześniej, około godziny 22.00. - W mojej ocenie to jakiś bardzo nieszczęśliwy wypadek. Może ktoś go gdzieś napadł, może ktoś go gdzieś wrzucił albo sam był tak poturbowany, że gdzieś wpadł, do jakieś studzienki, gdziekolwiek - mówiła żona mężczyzny. - Ja na to liczę, że jest gdzieś jeszcze i że gdzieś ta iskierka życia się tli. Czeka na nas, aż go w końcu znajdziemy - dodała.