To dziewczynka o imieniu Manushi. Z Udajpuru w stanie Radżastan w północno-zachodnich Indiach. Gdy się urodziła, ważyła 400 gramów i miała niecałe 22 centymetry wzrostu, jej stópka była znacznie mniejsza od najmniejszego palca zajmującej się nią pielęgniarki.

To cud życia – piszą media europejskie. A indyjski dziennik „The Hindu” podkreśla oddanie zespołu lekarzy ze szpitala dziecięcego Jivanta w Udajpurze. Na jego czele stał neonatolog dr Sunil Janged, który podkreślił, że nigdy jeszcze w Indiach i całej Azji Południowej nie uratowano tak maleńkiego noworodka. Poprzedni znany przypadek to chłopczyk Rajni, który gdy w 2012 roku urodził się w indyjskim Mohali, ważył 450 gramów.

O rodzicach Manushi wiadomo tylko, że są w poważnym wieku, od ponad 35 lat są małżeństwem. W czerwcu 2017 roku jej mama przyszła na badania w połowie ciąży. I okazało się, że krew nie dopływa do płodu. Lekarze zdecydowali się na cesarskie cięcie. A potem na ratowanie dziecka za wszelką cenę, mimo że po porodzie nie oddychało. Po kilku dniach lekarze byli załamani, bo dziewczynka ważyła jeszcze mniej niż w momencie urodzenia. Potem jednak, karmiona dożylnie, nagle zaczęła przybierać na wadze. Cztery miesiące później, pisze „The Hindu”, piła z łyżeczki.

Lekarze powiedzieli indyjskiemu dziennikowi, że mózg dziewczynki nie jest uszkodzony, choć szanse na to były mniejsze niż 0,5 proc. Normalnie rozwijają się także oczy. Teraz Manushi waży 2,4 kilograma.