Zdaniem Jana Tomasza Grossa Marsz Niepodległości pokazuje w jakim kierunku zmierza Polska. "Dziesiątki tysięcy ludzi - wielu młodych mężczyzn z krótkimi włosami, a także rodziny z dziećmi, przybyli do stolicy Polski, by świętować Dzień Niepodległości" - pisze historyk. Wymienił również, że współorganizatorami marszu były dwie organizacje neofaszystowskie.
"Uczestnicy marszu machali biało-czerwonymi flagami, wymachiwali pochodniami, nosili symbole "white power". Trzymali transparenty "Śmierć wrogom ojczyzny", krzyczeli "Sieg Heil" i "Ku Klux Klan!" - czytamy na stronie "New York Times".
Gross przypomniał, że hasłem marszu było "My chcemy Boga" - słowa pieśni religijnej, które podczas wizyty w Warszawie zacytował prezydent USA Donald Trump.
Polsko-amerykański socjolog podkreślił również udział kilkunastu kobiet, które przeciwstawiły się uczestnikom marszu. "Kilkanaście niezwykle odważny kobiet zjawiło się na marszu. Rozwinęły transparent 'Stop faszyzmowi' i zostały natychmiast zaatakowane. Ich transparent został rozerwany na strzępy. Maszerujący przewrócili kobiety na ziemię, a inne zaczęli kopać" - relacjonuje autor.
Gross dodaje, że Andrzej Duda skrytykował hasła, które pojawiły się na marszu i zapowiedział, że w Polsce nie ma miejsca na "chory nacjonalizm", ale z drugiej strony szef MSWiA Mariusz Błaszczak opisał wydarzenie jako "piękny widok". "Dla osób, które śledzą polską politykę, słowa ministra nie są zaskoczeniem" - czytamy.