Jak przyznaje prezydent Bytomia Damian Bartyla zlecenie agencji detektywistycznej by odnalazła osoby prowadzące proceder „jest wyrazem frustracji wobec braku działań ze strony instytucji odpowiedzialnych za ochronę środowiska”.

W ostatnich miesiącach było głośno o kilku nielegalnych składowiskach śmieci na terenie miasta m.in. w dzielnicy Bobrek i Stroszku na terenach za M1. Teren należy do Bytomskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego. Są tam składowane odpady, które do miasta przyjeżdżają aż z Małopolski. Że są to odpady niebezpieczne ujawniła „Uwaga” TVN. Niestety, spotkania, wymiana pism z urzędami odpowiedzialnymi z ochronę środowiska nie pomogły.

- Mamy do czynienia z bardzo niebezpiecznym procederem, którego skalę porównałbym do przestępstw związanych z wyłudzaniem VAT. Nielegalne składowanie odpadów, obok poważnych konsekwencji zdrowotnych dla obywateli, ma także poważny wymiar finansowy. Za omijanie przez przestępców obowiązkowych opłat zapłacą wyłącznie podatnicy, i to oni poniosą wszelkie koszty – finansowe i zdrowotne - likwidacji tych niebezpiecznych składowisk - mówi prezydent Bytomia.

Dokument agencji detektywistycznej pracującej na zlecenie prezydenta Bartyly ujawnia i szczegółowo opisuje cały proceder - mechanizm działania grup przestępczych przy nielegalnej zwałce odpadów, jak i ujawnia podmioty w nim uczestniczące. Jak podkreśla Nylec, wszystko zostało udokumentowane obszernym materiałem dowodowym. - Zebrane w dokumencie wyniki prac detektywistycznych i analizy będą dla wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania cennym źródłem wiedzy na temat zorganizowanej działalności przestępczej w obszarze gospodarki odpadami na terenie Bytomia - dodaje rzeczniczka.

Prezydent Bytomia uruchamia też kampanię społeczną pod hasłem „Czysty Bytom. Czysty kraj”, której  celem jest skonsolidowanie prowadzonych działań środowisk walczących z procederem nielegalnej zwałki odpadów w Bytomiu.