Ewa Jakubowska: "Jak najmniej państwa?" Nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, jak moglibyśmy być wykorzystywani

Salwador podjął decyzję o tym, że nie będzie wydobywać żadnych metali na swoim terytorium. - To jest decyzja niebywała, niespotykana w żadnym innym kraju, a także pokazująca pewną tendencję, która w tej chwili ma miejsce na świecie - komentowała w programie #RZECZoPOLITYCE Ewa Jakubowska z Instytutu Globalnej Odpowiedzialności.

Aktualizacja: 21.06.2017 11:45 Publikacja: 21.06.2017 11:38

Ewa Jakubowska: "Jak najmniej państwa?" Nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, jak moglibyśmy być wykorzystywani

Foto: tv.rp.pl

- Ta decyzja jest wynikiem wieloletniej kampanii, działań i walki tak naprawdę o to, by wyciągnąć konsekwencje wobec tego, co się dzieje ze środowiskiem i ze społecznościami lokalnymi, wtedy, kiedy wkracza tam wydobycie - mówiła Jakubowska.

- To był niesamowity, spontaniczny proces, dlatego, że tak naprawdę to ludność starała się uświadomić władze, jakie skutki ma wydobycie - stwierdziła gość programu #RZECZoPOLITYCE. - W 1992 roku skończyła się w Salwadorze wojna domowa. W tym okresie wcześniej wydobycie metali, a szczególnie złota istniało w krajach sąsiadujących - Nikaragui i Hondurasie. I kiedy wojna się skończyła, Salwador postanowił ściągnąć do siebie inwestorów, licząc na to, że są to łatwe pieniądze, że dzięki temu kraj się rozwinie, ludzie będą żyli dostatnie i będzie większy dobrobyt - tłumaczyła.

Czy do pewnego momentu tak było? - To jest dyskusyjne, dlatego że już wtedy zwłaszcza ludność rolnicza dowiedziała się, jakie są skutki wydobycia metali w krajach ościennych - powiedziała Jakubowska. - Jedna kopalnia złota w ciągu jednej godziny używa tyle wody, ile przeciętna rodzina w tamtych rejonach zużywa przez 20 lat. Kopalnie złota używają toksycznych cyjanków - te cyjanki przenikają do środowiska, przenikają do gleby i zatruwają wodę. Efekt jest taki, że ludzie w krajach sąsiadujących przekazywali te informacje. Po pewnym czasie postanowiono zacząć taką kampanię, działanie i naciski na rząd, żeby tego wydobycia zabronić. To, co jest bardo ciekawe, to że w tę kampanię włączył się bardzo silnie Kościół katolicki. Też dostrzegał, jakie skutki to ma dla ludzi. Ludzie często tracą po prostu swoje możliwości utrzymania, tracą ziemię, tracą możliwość utrzymywania się z rolnictwa - wyjaśniała.

Gość Zuzanny Dąbrowskiej zauważyła, że pragnąć przyciągnąć inwestorów, państwa często obniżają im podatki, ale nie przynosi to społecznie pożądanych rezultatów. - Efekt jest taki, że bogactwo nie "skapuje" w dół. Ta lokalna ludność nie ma z tego praktycznie nic, natomiast ma ogromne straty, jeśli chodzi o swoje środowisko. Nie ma też tak naprawdę bardzo często miejsc pracy, dlatego że to są ludzie, którzy gospodarują na swojej ziemi, chłopi po prostu, a kopalnie potrzebują ludzi, którzy są przygotowani, specjalistycznej siły roboczej. W związku z tym oni znajdują owszem parę, paręnaście miejsc np. jako osoby pilnujące porządku, czy pilnujące magazynów, natomiast nie ma miejsc pracy na dużą skalę - mówiła Jakubowska.

- Cała ta narracja, którą często słyszymy w mediach, że "jak najmniej państwa" - nie jesteśmy sobie w stanie w ogóle wyobrazić, jak bardzo moglibyśmy być wykorzystywani, gdyby państwa np. nie wprowadzały regulacji dotyczących ochrony środowiska - dodała.

Zauważyła, że za rezygnacją z wydobycia opowiedzieli się w Salwadorze politycy różnych opcji. - Sto procent, wszyscy posłowie i posłanki, którzy byli na sali, zagłosowali za zatrzymaniem wydobycia. Proszę sobie wyobrazić jakąkolwiek kwestię w Polsce, gdzie byłaby taka jednomyślność - powiedziała ekspert z Instytutu Globalnej Odpowiedzialności.

- Ta decyzja jest wynikiem wieloletniej kampanii, działań i walki tak naprawdę o to, by wyciągnąć konsekwencje wobec tego, co się dzieje ze środowiskiem i ze społecznościami lokalnymi, wtedy, kiedy wkracza tam wydobycie - mówiła Jakubowska.

- To był niesamowity, spontaniczny proces, dlatego, że tak naprawdę to ludność starała się uświadomić władze, jakie skutki ma wydobycie - stwierdziła gość programu #RZECZoPOLITYCE. - W 1992 roku skończyła się w Salwadorze wojna domowa. W tym okresie wcześniej wydobycie metali, a szczególnie złota istniało w krajach sąsiadujących - Nikaragui i Hondurasie. I kiedy wojna się skończyła, Salwador postanowił ściągnąć do siebie inwestorów, licząc na to, że są to łatwe pieniądze, że dzięki temu kraj się rozwinie, ludzie będą żyli dostatnie i będzie większy dobrobyt - tłumaczyła.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Alarmujący raport WHO: Połowa 13-latków w Anglii piła alkohol
Społeczeństwo
Rosyjska wojna z książkami. „Propagowanie nietradycyjnych preferencji seksualnych”
Społeczeństwo
Wielka Brytania zwróci cztery włócznie potomkom rdzennych mieszkańców Australii
Społeczeństwo
Pomarańczowe niebo nad Grecją. "Pył może być niebezpieczny"
Społeczeństwo
Sąd pozwolił na eutanazję, choć prawo jej zakazuje. Pierwszy taki przypadek