Turner zdradził, że w uciekając przed szarżującym dzikiem doznał niegroźnych obrażeń. Podkreślił też, że osobnik, który go gonił był "masywny", ale - jak zaznaczył - ostatecznie nie doszło między nimi do kontaktu.
Na blogu ambasadora czytamy, że do ataku doszło, gdy - w trakcie - spaceru - nieoczekiwanie natknął się na niewielkie stado dzików, którym towarzyszyły młode. Dyplomata pisze, że natychmiast odwrócił się i powoli zaczął się oddalać.
Wtedy właśnie Turner usłyszał "hałas, podobny do tego, jaki towarzyszy końskiemu galopowi". Okazało się, że jeden z dzików postanowił go zaatakować.
Dyplomata próbował schronić się przed dzikiem wspinając się na stertę pni ściętych drzew, ale próbując wejść na górę poślizgnął się i spadł na ziemię.
"Wtedy się odwróciłem i zobaczyłem, że dzik zawrócił i dołączył do stada" - pisze Turner.