Kilka dni po wypadku zorganizowano zbiórkę pieniędzy. Cel wyznaczony przez organizatora wynosił 5 tysięcy złotych, jednak szybko przekroczono tę sumę. Ostatecznie na nowy samochód dla 21-latka zebrano ponad 150 tysięcy złotych.
Kierowca nie zgłosił się po pieniądze. Jego adwokat, mecenas Władysław Pociej wyjaśnił w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl, że nie zrobi tego do czasu wydania wyroku w sprawie wypadku. - Biorąc pod uwagę, że w tej chwili trwa wciąż postępowanie przygotowawcze, które może przeciągnąć się nawet do czerwca, a potem czeka nas proces (co zabierze kolejne miesiące), liczymy się z tym, że pieniądze zostaną podjęte ze specjalnie utworzonego konta dopiero w przyszłym oku - wyjaśnił.
Adwokat dodał, że cel zbiórki nie zostanie prawdopodobnie spełniony. - Prawdopodobnie nie kupi on sobie nawet samochodu, choć taki był cel zbiórki. Wszystkie pieniądze przekaże na cele charytatywne - dodał.
Do wypadku doszło 10 lutego w Oświęcimiu. Policja poinformowała, że rządowa kolumna trzech samochodów (pojazd premier Beaty Szydło jechał w środku) wyprzedzała fiata seicento; jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto szefowej rządu, które następnie uderzyło w drzewo. Poszkodowani zostali premier i szef jej ochrony, lżejsze obrażenia miał kierowca audi.