Gazeta "Helsingin Sanomat" cytuje słowa Veli-Mattiego Mattili, który miał powiedzieć, że pracownicy w Finlandii zarabiają wciąż o 10-15 proc. za dużo - i to mimo obniżki świadczeń, na które pół roku temu zgodzili się związkowcy. Zdaniem Mattili konieczne jest dalsze ograniczenie wysokości wynagrodzeń i podpisanie nowych porozumień zwiększających konkurencyjność fińskich firm.
Pół roku temu fińscy związkowcy zgodzili się na zamrożenie płac, przedłużenie czasu pracy i zmniejszenie świadczeń urlopowych dla pracowników.
Mattila twierdzi jednak, że posunięcia te nie były wystarczające, ponieważ - w porównaniu do krajów takich jak Szwecja i Niemcy - wynagrodzenia w Finlandii wciąż są za wysokie.
Na słowa przedstawiciela pracodawców zareagował przewodniczący Ligi Zielonych Ville Niinistö. Na swoim Facebooku napisał, że dziwi go jak osoba, która zarabia 70 razy tyle ile otrzymuje przeciętny Fin, mogła dojść do takich wniosków odnośnie wynagrodzeń. Przedstawiciel Zielonych zarzucił Mattili chciwość.
Z kolei przewodnicząca Sojuszu Lewicy Li Andersson stwierdziła, że wypowiedzi Mattili świadczą o tym, że wizja konkurencyjności, jaką mają organizacje biznesowe, jest przestarzała.