Kaja Godek nie pochwaliła ogłoszonego przez rząd programu „Za życiem”. - To jest projekt, który zapewnia minimalne świadczenia socjalne, ale nie jest projektem „za życiem” – mówiła Godek.
- Zasadniczo ochrona życia jest postulatem politycznym – twierdzi działaczka. - Mam wrażenie, że program to jest zasypywanie wyrzutów sumienia – dodała.
Według działaczki, program „Za życiem” to wyrzuty sumienia rządu po tym, jak nie udało się ustawą zaostrzyć prawa antyaborcyjnego. - Rząd tę lukę, która powstała w ochronie życia, zasypuje pieniędzmi – mówiła Godek. - Te pieniądze będą redystrybuowane – dodała.
- Zawsze jak się mówi o polityce prorodzinnej to idzie się w zasiłki, a nie żeby odciążyć rodzinę poprzez odpisy podatkowe – dziwiła się Godek. Jej zdaniem, większy pożytek miałyby ulgi podatkowe, bo dawanie pieniędzy oznacza najpierw ich zabranie obywatelom.
Godek zauważa też inny problem. - Rodzic, który pobiera świadczenie na dziecko niepełnosprawne nie może pracować. Dlaczego? – pytała działaczka. Jak dodała, świadczenia są niskie, dlaczego więc rodzic nie może pracować, tak jak ona. - To jest kompletnie niezrozumiała sytuacja. Państwo wypłaca zasiłek, a w zamian rodzic ma być bierny – dodała.