Aktorka Krystyna Janda odniosła się w TVN24 do sprawy zaostrzenia ustawy aborcyjnej. Projekt całkowicie zakazujący aborcji został w piątek skierowany przez Sejm do prac w komisji. Posłowie odrzucili z kolei projekt liberalizujący przepisy aborcyjne, powstały z inicjatywy komitetu "Ratujmy kobiety".

W najbliższą sobotę w wielu miastach w Polsce odbędą się protesty w obronie kobiet, a w poniedziałek coraz więcej kobiet w ramach protestu planuje nie przyjść do pracy.

- Wygląda to tak, jakby oszalały, zaniepokojony, przerażony naród szukał przywódcy i jakaś aktorka coś zamieszcza, wystarczy iskra i płomień rośnie – powiedziała Krystyna Janda odnosząc się do udostępnionego przez siebie na Facebooku artykułu o strajku islandzkich kobiet w 1975 roku, gdy na jeden dzień 90 procent z nich przerwała pracę.

Janda dodała, że przeraziło ją to, jak kobiety w Sejmie głosowały w zeszłym tygodniu w sprawie projektów dotyczących aborcji. - Nie wiedzą, jakie tragedie stoją za tymi decyzjami – powiedziała Krystyna Janda. Podkreśliła, że kobieta powinna mieć prawo wyboru. - Nikt nikogo do aborcji nie zmusza. Wiele kobiet wiedząc, że urodzą płód uszkodzony, na poród się decyduje. Rozumiem, że ktoś chce dziecko niepełnosprawne wychowywać, ale nie można do tego zmuszać - powiedziała aktorka.