To rekord w tej grze liczbowej. Do tej pory najwyższe kumulacje wynosiły ok. 50 mln zł, a ostatecznie wygrane padały niższe, bo szóstki trafiało kilku graczy.

W ostatnim czasie sześciu trafnie wytypowanych cyfr nie udało się nikomu skreślić od kilku tygodni, więc przewidywana wygrana I stopnia rosła z losowania na losowanie. W czwartek szacowano ją aż na 40 mln zł. Jednak nikt trafnie nie wytypował cyfr: 1, 18, 27,37, 44 i 47. Padło za to 251 piątek za które gracze zgarną po 7078 zł i 409 groszy. Poza tym w losowaniu padło ponad 15 tys. „czwórek" za które Totalizator zapłaci 233 zł i 90 groszy oraz 294 tys. trójek z wygranymi na poziomie 24 zł.

Brak wygranej pierwszego stopnia w czwartkowym losowaniu oznacza, że kumulacja w sobotę znów wzrośnie. Jak podaje Totalizator na swojej stronie aż do 60 mln zł. To rekord.

Kumulacje przekraczające sumę 50 mln złotych zdarzały się dotąd zaledwie kilka razy - m.in. w 2011 czy w 2012 roku. Do tej pory najwyższa wygrana padła w ubiegłym roku: gracz z Ziębic na Dolnym Śląsku wygrał wówczas 35 mln zł. Nie otrzymał jednak całej sumy - od wygranej powyżej 2280 zł trzeba odliczyć 10 proc. podatku. Ale i tak przy kwocie 60 mln zł gracz zgarnie ok. 54 mln zł.

Co ciekawe nawet tak wysoka wygrana nie wystarczyłaby na zakup jednego z najdroższych domów w Polsce, który wystawiono na sprzedaż cztery lata temu w okolicach Piaseczna. Rezydencja miała osiem łazienek, na jednym piętrze osiem pokoi o powierzchni od 40 do 90 metrów kwadratowych, 170-metrowy hol i 100-metrową bibliotekę. Był też liczący 1,2 tys. m kw. ogród i staw z wysepką. Właściciel żądał za tę rezydencję 105 milionów złotych. Nie wiadomo za ile ją ostatecznie sprzedał.