- Zawsze jest tak, że należy po każdym tego rodzaju przedsięwzięciu, po każdych takich dramatycznych wydarzeniach podsumować to, po tym już, jak pomoc zostanie udzielona, kiedy szkody zostaną naprawione, zabezpieczone, należy to podsumować i wyciągnąć wnioski – zapowiedział Dworczyk. - Każda tego rodzaju dramatyczna sytuacja powinna być też asumptem do podejmowania decyzji, dzięki którym w przyszłości, gdyby taki kataklizm znowu nastąpił, żeby po pierwsze straty były mniejsze a ich usuwanie szybsze i bardziej sprawne – dodał.
Jego zdaniem wojsko jest przygotowane na wypadek klęsk żywiołowych. - Zgodnie z programem zarządzania kryzysowego mamy w gotowości blisko 9,5 tys. żołnierzy w skali całego kraju oczywiście, blisko tysiąc sztuk sprzętu, w tym sprzęt ciężki: amfibie, łącznie też ze śmigłowcami i lotnictwem transportowym. Zgodnie z ustawą o zarządzaniu kryzysowym, jeśli władze cywilne – w tym wypadku wojewoda – zwraca się do MON, środki są wydzielane – wyjaśniał.
- Rozumiem to rozczarowanie części lokalnych społeczności, że pomoc nie nastąpiła tak szybko, jak oczekiwaliby mieszkańcy dotkniętych tragedią terenów. Na pewno trzeba będzie podsumować i przeanalizować wszystkie działania, które były w tej sprawie podjęte – mówił wiceminister, zaznaczając, że może wypowiadać się z imieniu MON. - Do nas wpłynął wniosek parę minut po godz. 14.00 14 sierpnia, do godz. 15.00 minister obrony narodowej Antoni Macierewicz wydał decyzję. Na jej podstawie gen. (Sławomir) Wojciechowski wydał odpowiedni rozkaz i po kilku godzinach żołnierze byli na miejscu, w miejscowości Rytel, po kilku kolejnych godzinach ciężki sprzęt dotarł tam – stwierdził. Zapowiedział, że liczba żołnierzy na miejscu stale się zwiększa.
Wiceminister podkreślił, że przedstawiciele rządu pojawili się na miejscu zdarzenia dopiero wtedy, gdy najpilniejsze potrzeby były już zabezpieczone. - Te sprawy wizerunkowe, dające poczucie ludziom, że rząd interesuje się, że administracja jest zainteresowana i robi wszystko, co można zrobić, żeby pomóc, są szalenie ważne. Ale to jest bardzo delikatna sprawa – powiedział. Wyjaśnił, że nie można przy tym zatracić proporcji, tzn.” jednak najważniejsze są realne działania, których efektem ma być pomoc mieszkańcom”. - Nasza forma polityczna podkreślała zawsze, że dla nas najistotniejsze są realne działania. I w tym momencie pokazywanie się polityków w takich miejscach (…) to jest zły trop – ocenił.
- Pan minister (Antoni Macierewicz – przyp. red.) spędził tam w ogóle pół nocy, rozmawiając z żołnierzami i mieszkańcami, ustalając też pewne kwestie, w związku z tym to też nie jest tak, żeby widzowie nie odnieśli mylnego wrażenia, że przedstawiciele rządu te kwestie związane z kontaktem z mieszkańcami w jakiś sposób zlekceważyli – dodał.