Oficer służb: Kogut na dachu nie zwalnia od myślenia

- Dla kierowcy to zawsze ogromny komplement, gdy jedzie z osobą pełniącą ważną funkcję w państwie, dojeżdża do celu i słyszy: "O, to już?"- mówi pragnący zachować anonimowość oficer służb.

Aktualizacja: 26.01.2017 14:55 Publikacja: 26.01.2017 14:22

Oficer służb: Kogut na dachu nie zwalnia od myślenia

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

„Rzeczpospolita”: W środę wieczorem doszło do wypadku z udziałem kolumny aut wiozących z Torunia do Warszawy ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza. Jak często jadącym na sygnale samochodom rządowym zdarzają się wypadki?

Jeśli weźmiemy pod uwagę liczbę przejechanych przez polityków kilometrów, to wypadki, a nawet zwykłe stłuczki, zdarzają się wręcz niezwykle rzadko. Ale każda taka wpadka BOR-u czy innych służb zawsze jest bardzo mocno nagłaśniana w mediach. Dla czytelników to po prostu wielka sensacja. Każdy Kowalski o tych chętnie poczyta. Wczoraj akurat zdarzył się wypadek, ale pamiętam, jak nagłaśniano zwykłe stłuczki, czy nawet jedynie jakieś obcierki pojazdów z politykiem na pokładzie.

To ciekawe, że twierdzi pan, iż tych wypadków jest niewiele. W końcu jak widzi się na drogach kolumny rządowych samochodów, to one naprawdę jeżdżą bardzo szybko...

Wiadomo, że politykom zdarza się przeciągać spotkania, a później mają kolejne spotkanie, zatem się spieszą, bo nie wypada im się spóźnić. Z reguły więc ten czas nadrabia się na przejazdach. Powiedzmy sobie szczerze, czasem wszystko jest na wariackich papierach. Oczywiście, służby są zobligowane do pomocy, ale tu nawet nie chodzi o podległość służbową. Często naprawdę chcemy pomóc politykowi. Ta dynamiczna jazda jest więc czymś naturalnym.

Kierowca mógłby oponować, powiedzieć: „Z uwagi na bezpieczeństwo pana ministra...”.

Ale dla kierowcy to zawsze ogromny komplement, gdy jedzie z jakąś osobą pełniącą ważną funkcję w państwie, dojeżdża do celu i słyszy: "O, to już?". Co innego, jeśli usłyszy: "Nareszcie dojechaliśmy...". Najlepiej, gdy polityk będzie zaskoczony, że tak szybko jest na miejscu, a przy tym przyzna, że nie odczuwał, by jechali aż tak prędko. I do tego każdy kierowca chce dążyć!

Ale czy przepisy pozwalają na tak ryzykowną jazdę?

Po to są sygnały świetlne i dźwiękowe. Nasze samochody są uprzywilejowane w ruchu drogowym. Przepisy mówią, że przejeżdżając na czerwonym świetle, musimy używać sygnałów uprzywilejowania. Nasz samochód musi być widoczny i słyszalny.

A musi zwolnić przed skrzyżowaniem?

Przepisy nas do tego nie zobowiązują. Z tym że każdy człowiek myślący, jeśli dojeżdża do zakrętu, to żeby nie wiem co miał na dachu i nie wiem, z kim by podróżował, jeśli nie ma dobrej widoczności i nie wie, co jest za zakrętem, to zawsze zwolni. Bo kogut na dachu nie zwalnia nas od myślenia! Oprócz tego, że powinniśmy dbać o zdrowie polityka z tyłu, musimy także dbać o zdrowie swoje i innych uczestników ruchu drogowego. Ale jeżeli mam doskonałą widoczność, całe skrzyżowanie widzę jak na dłoni, to nie muszę zwalniać. Tylko pamiętajmy, że lampy na dachu nie dają nam bezpośredniego pierwszeństwa na skrzyżowaniu.

Jak to? Przecież wszyscy muszą wam ustąpić, gdy jedziecie na sygnale.

Właśnie, że nie. Inni powinni ustąpić, ale to w zasadzie sprowadza się do tego, że wcale nie muszą. My mamy prawo przejechać na czerwonym świetle, ale jeśli doprowadzimy do wypadku, to wina leży po naszej stronie. Mój kolega miał taką sytuację: przejeżdżał na czerwonym z włączonymi sygnałami świetlnymi i dźwiękowymi. W tym czasie drogą poprzeczną jechał samochód, miał zielone. Nastąpiła kolizja i kolega poniósł za nią konsekwencje, mimo że błyskał lampami na dachu i dawał sygnały dźwiękowe.

Wyjaśnianiem wypadku ministra Macierewicza zajmie się prokuratura wojskowa, bo brały w nim udział także samochody żandarmerii. Jakie przepisy obowiązują Żandarmerię Wojskową?

Takie same przepisy obowiązują BOR, żandarmerię, policję, straż pożarną, pogotowie ratunkowe, a nawet wodociągi – czyli każdy uprzywilejowany pojazd. Uprzywilejowanie nie oznacza, że pojazd ma bezwzględne pierwszeństwo. Ale żandarmeria, moim zdaniem, jeździ bardzo agresywnie. Ich kierowcy są bardziej bezwzględni od oficerów innych służb. Nie wiem, może to wynika z jakichś innych szkoleń, ale u nich za kółkiem często widać jakiś hurraoptymizm i założenie, że jakoś to będzie...

„Rzeczpospolita”: W środę wieczorem doszło do wypadku z udziałem kolumny aut wiozących z Torunia do Warszawy ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza. Jak często jadącym na sygnale samochodom rządowym zdarzają się wypadki?

Jeśli weźmiemy pod uwagę liczbę przejechanych przez polityków kilometrów, to wypadki, a nawet zwykłe stłuczki, zdarzają się wręcz niezwykle rzadko. Ale każda taka wpadka BOR-u czy innych służb zawsze jest bardzo mocno nagłaśniana w mediach. Dla czytelników to po prostu wielka sensacja. Każdy Kowalski o tych chętnie poczyta. Wczoraj akurat zdarzył się wypadek, ale pamiętam, jak nagłaśniano zwykłe stłuczki, czy nawet jedynie jakieś obcierki pojazdów z politykiem na pokładzie.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Służby
Rosjanie planowali zamach na Zełenskiego w Polsce? Polak z zarzutami
Służby
Dymisje w Służbie Ochrony Państwa. Decyzję podjął minister Marcin Kierwiński
Służby
Akcja ABW w sprawie działalności szpiegowskiej na rzecz Rosji. Oskarżony obywatel RP
Służby
Ministerialna kontrola w Służbie Ochrony Państwa. Wyniki niejawne
Służby
Cała prawda o Pegasusie. Jak działał, jakich materiałów dostarczał, kogo podsłuchiwano?
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO