Według Naczelnej Izby Lekarskiej pod koniec września tego roku na 441 specjalistów z psychiatrii dzieci i młodzieży w zawodzie pracuje 402. Jest ich tak mało, że brakuje chętnych nawet na prestiżowe, choć dość niskopłatne, stanowisko konsultanta wojewódzkiego. Specjalistów w tej dziedzinie brakuje w woj.: świętokrzyskim, warmińsko-mazurskim, zachodniopomorskim i opolskim, gdzie przyjmuje ich zaledwie czterech.
Jak wynika z danych Ministerstwa Zdrowia, najmniej psychiatrów dziecięcych jest w Lubuskiem – trzech. Fatalnie jest także na Podkarpaciu. Tam pracuje ich sześciu.
Jak mówi dr hab. Barbara Remberk, konsultant krajowy psychiatrii dzieci i młodzieży, szacuje się, że ok. 10 proc. dzieci ma trudności psychiczne, a kilka proc. wymaga leczenia. Ale z powodu braków kadrowych rodzice coraz częściej szukają pomocy u psychiatrów dla dorosłych. Prof. Agatę Szulc, prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, ostatnio poproszono o przyjęcie dziesięciolatka. Musiała odmówić: – O ile my, psychiatrzy dorosłych, staramy się zapewnić pomoc nastolatkom, nie czujemy się kompetentni, by zająć się dzieckiem dziesięcioletnim. To inna dziedzina medycyny, trudna, wymagająca dużo bardziej kompleksowego działania. Chorym dzieckiem powinien zająć się cały zespół, złożony z psychiatry, psychologa, ale także nauczyciela, pedagoga, lekarza pierwszego kontaktu i terapeuty zajęciowego. W dodatku leczy się nie tylko dziecko, ale całą rodzinę. I przy udziale szkoły – tłumaczy prof. Szulc. Kompleksowa opieka wymaga dużych nakładów finansowych, a NFZ płaci słabo.
Niedofinansowana specjalizacja nie jest atrakcyjna dla absolwentów medycyny – w sesji jesiennej zgłosiło się na nią tylko 19 osób.
Damian Patecki, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL), wśród kolegów nie ma ani jednego psychiatry dziecięcego. – Odstrasza nie tylko mała liczba ośrodków, w których można odbyć szkolenie specjalizacyjne. To jedna z najcięższych dziedzin, wymagająca interdyscyplinarnej wiedzy z pediatrii i neurologii – tłumaczy Patecki.