Dwa tygodnie temu jako pierwsi informowaliśmy, że w 2016 roku, według danych resortu zdrowia, nastąpił 16-proc. wzrost liczby zachorowań na salmonellozę. Czy w tym roku padnie kolejny rekord? W I kwartale 2017 r. odnotowano już 2249 chorych, o 414 więcej niż w podobnym okresie ubiegłego r.

Z początkiem tego roku doszło do gwałtownego pogorszenia statystyk. Zdecydowanie najwięcej przypadków zdarza się w II i III kwartale. Ma to związek z wyższymi temperaturami i mniejszym reżimem higienicznym w tych porach roku. W wakacje funkcjonuje wiele punktów gastronomicznych. Do zakażenia salmonellozą dochodzi głównie przez kontakt lub spożycie zanieczyszczonej żywności. Bakterie najczęściej znajdowane są w drobiu, podrobach i produktach drobiarskich, jajach i ich przetworach (3,9 proc. próbek). Pałeczki giną podczas obróbki w wysokiej temperaturze (ok. 60 stopni Celsjusza).

Na początku roku doszło do dwóch masowych zatruć. W Zamościu 4 lutego na studniówce II LO zakaziły się bakteriami 54 osoby. Katering zapewniała miejscowa firma. Według Stanisława Jaślikowskiego, dyrektora Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, źródło zakażenia mogło znajdować się w potrawach z drobiu. 30 marca br. w przedszkolu w podwarszawskim Chotomowie poszkodowanych zostało ponad 100 dzieci oraz pracownicy. Zakażone potrawy przygotowała przedszkolna kuchnia – bakterie inspektorzy znaleźli w krokietach z mięsem i paście jajecznej. Sprawę bada Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.

W Polsce, podobnie jak w innych krajach rozwiniętych, dominują salmonellozy jelitowe, powodowane głównie przez pałeczki Salmonella enteritidis. Choroba objawia się bólami brzucha, gorączką, biegunką, odwodnieniem, nudnościami, wymiotami. Według prof. Andrzeja Horbana, kierownika Kliniki Chorób Zakaźnych dla Dorosłych WUM, konsultanta krajowego ds. chorób zakaźnych, koszt leczenia szpitalnego salmonellozy wynosi średnio 1–2 tys. zł za osobę. Oznacza to, że w tym roku wydatki mogą wzrosnąć o 3,2 mln zł.