Wymiar sprawiedliwości jest skomplikowanym mechanizmem, w ramach którego istnieją małe i większe zależności oraz powiązania systemowe. Wszystko powinno działać jak w zegarku, niestety nie zawsze tak jest - czytamy na Onet.pl.
Czytaj także: Czy rząd chce usunąć sędziego Łączewskiego z zawodu
Przykładowo, sędzia dekretuje wpływające do wydziału pismo w ciągu jednego dnia, ale niedostatecznie obsadzony sekretariat nie jest w stanie wykonać takiego zarządzenia równie szybko. Pismo zostanie wysłane do strony z opóźnieniem, a w efekcie postępowanie się przeciągnie. W takiej sytuacji nawet „odciążenie" sędziów od spraw, którymi zajmować się nie powinni i skierowanie ich wysiłku na pracę stricte orzeczniczą nie doprowadzi do poprawy obecnego stanu rzeczy. Wdrażana jest natomiast reforma sądownictwa, która sprowadza się wyłącznie do wymiany kadr w oparciu o wątpliwe konstytucyjnie rozwiązania.
W jednym z programów wiceminister resortu sprawiedliwości Patryk Jaki stwierdził, że polski wymiar sprawiedliwości należy do jednego z najdroższych w całej UE i jednocześnie najmniej efektywnych, ponieważ na sprawiedliwość czeka się wiele lat nawet w sprawach drobnych. Kontynuując swój wywód dodał, że zaprzestano słuchania sędziów proponujących reformę sądownictwa, ponieważ pomimo wzrostu liczby asystentów sędziów o sto procent nie zwiększyła się tzw. „załatwialność" spraw.
Nie jest prawdziwe stwierdzenie wypowiedziane swego czasu przez Mateusza Morawieckiego, a pośrednio powtórzone przez Patryka Jakiego, że na sądownictwo wydajemy trzykrotność średniej europejskiej. Według danych z 2014 roku polski wymiar sprawiedliwości pod względem wydatków był na przedostatnim 6 miejscu (64 Euro). Więcej na sądownictwo wydawało aż dwadzieścia jeden państw. Najwięcej Irlandia (511 Euro), a Polskę wyprzedziły między innymi Łotwa, Estonia i Chorwacja.