Maciej Czajka - Politykom już dziękujemy

Karanie sędziów nie może być nadużyciem władzy

Publikacja: 04.10.2017 02:00

Maciej Czajka - Politykom już dziękujemy

Foto: PAP/Jakub Kamiński

Każda zmiana powinna zaczynać się od wymyślenia idealnego rozwiązania, a następnie przykrojenia go do możliwości. Wówczas, patrząc na dzieło, można powiedzieć z przekonaniem, że „żyjemy w najlepszym ze światów". W świecie idealnym wszyscy sędziowie są krystalicznie uczciwi, nie popełniają błędów warsztatowych, są rzetelni i prawi. Przykrawając to do rzeczywistości, wiemy, że muszą zdarzyć się sędziowie nieuczciwi, nierzetelni czy występni, a także popełniający rażące błędy warsztatowe. Oddzieleniem jednych od drugich powinno się zająć postępowanie dyscyplinarne.

Żeby nie wodził na pokuszenie

Idealny model odpowiedzialności dyscyplinarnej powinien być taki, aby oddzielić jednych od drugich jak najbardziej precyzyjnie, bez emocji, elementów zemsty, uproszczeń, ale też i fałszywej koleżeńskości. Nie stać nas, społeczeństwa, na pochopne karanie dobrych sędziów i pozostawianie występnych.

Pamiętajmy, że postępowanie dyscyplinarne to postępowanie o czyny zagrożone cywilną karą śmierci sędziego, a w najlepszym razie dożywociem. I to za każdy czyn stanowiący podstawę odpowiedzialności, czyli „przewinienie służbowe, w tym oczywistą i rażącą obrazę przepisów prawa i uchybienia godności urzędu" (art. 107 ustawy o ustroju sądów powszechnych).

To powiązanie wskazuje, że postępowanie dyscyplinarne może być zarówno elastycznym sposobem oddzielania ziarna od plew, jak i tępym narzędziem nadużywania władzy. Przede wszystkim więc musi zostać zabezpieczone przed wykorzystaniem go jako mechanizmu tego nadużycia, gdyż pokusa dla polityków, aby uczynić z niego maszynę do usuwania niewygodnych sędziów albo sposób na poprawianie notowań sondażowych wśród wyborców, jest potężna.

Dlatego postępowanie dyscyplinarne nie może mieć żadnych wpływów politycznych. Wpływ ten, oprócz bezpośredniego oddziaływania na konkretnych sędziów, przekłada się bowiem także na „mrożący efekt", jaki mają wywoływać wypowiedzi ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego właśnie w kontekście odpowiedzialności dyscyplinarnej za wydawanie orzeczeń określonej treści, uczynienie z postępowania dyscyplinarnego głównego przedmiotu działalności Sądu Najwyższego poprzez powołanie osobnej izby, ale także „uławniczenie" składów orzekających w sprawach dyscyplinarnych.

Pod pretekstem zwiększenia wpływu społeczeństwa na orzecznictwo w sprawach dyscyplinarnych proponowany jest wybór ławników przez Senat, a więc większość polityczną. W ten sposób ocena postępowania sędziego w zakresie szeroko opisanej podstawy odpowiedzialności dyscyplinarnej będzie w dużym stopniu sprowadzała się do oceny politycznej lub też wynikającej z potrzeby osobistej zemsty ludzi niezadowolonych z orzeczeń.

Udział obywateli, a nie ludowa sprawiedliwość

Powszechnie też wiadomo, że udział ławników w składach SN, a więc sądu w tym przypadku odwoławczego, jest niespotykany także w kontekście systemowym.

Kolejna wątpliwość co do celowości udziału ławników we wszystkich sprawach dyscyplinarnych wynika także ze specyfiki przedmiotu postępowania, tj. problemu przewinień służbowych. Trudno ocenić nieprawnikowi, czy w pewnych przypadkach nawet niesędziemu, nieznającemu uwarunkowań pracy czy materii, w której się sędziowie poruszają, co ma charakter „oczywistej i rażącej obrazy przepisów prawa". Chyba że nie chodzi o rzetelną ocenę, ale o tzw. ludową sprawiedliwość.

Bezsprzecznie udział ławników w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości jest konieczny i zaniedbywanie tego przez lata to ciężki grzech polityków, ale automatyczne przerzucanie ciężaru wyrokowania, akurat dyscyplinarnego, właśnie na ławników wybieranych przez polityków, i to w instancji odwoławczej, wygląda, jak już określiłem, na podnoszenie słupków popularności wśród wyborców i tworzenie warunków do nadużywania władzy.

Podkreślić oczywiście należy bardzo mocno, że kwalifikacje etyczne sędziów powinny być nieustannie oceniane przez samego sędziego jako forma samokontroli, przez przełożonych, środowisko sędziowskie, ale także przez obywateli. Obecny model postępowania dyscyplinarnego pozostawiać może pewien niedosyt udziału obywateli w tej ocenie. Nie wydaje się, żeby miał obiektywne podstawy. Jeżeli jednak istnieje poczucie braku partycypacji w ocenie kwalifikacji etycznych sędziów, to dla dobra samego wymiaru sprawiedliwości, dla naszego wizerunku sędziów, otwartych i niemających niczego do ukrycia, należy dać obywatelom taką możliwość.

Niech więc biorą oni udział w postępowaniach dyscyplinarnych, ale w sposób, który uniemożliwi wpływ polityków, a ich udział będzie rzeczywisty i potrzebny, choć oczywiście mniej spektakularny.

Tak więc sędziowie ławnicy mogliby orzekać w sądach dyscyplinarnych pierwszej instancji – w sprawach o uchybienie godności urzędu. Niech obywatele współwypowiadają się, czy sędzia, który nagminnie krzyczy na strony na sali rozpraw, powinien ponieść karę dyscyplinarną i jaką, czy sędzia, któremu zdarzyło się po wyjściu z lokalu wieczorem głośno zaśpiewać, powinien zostać usunięty z zawodu, czy wystarczy mu tylko udzielić nagany, czy uznać, że jest człowiekiem, który, jak każdy, ma prawo do chwili słabości czy radości – czy przedstawiciele społeczeństwa uznają, że nadal ma kwalifikacje do bycia sędzią, czy już je utracił. Takich ławników powinni wybierać jednak sami obywatele, nawet w wyborach powszechnych, a nie politycy, bez względu na to, czy są posłami, senatorami czy ministrem, prokuratorem generalnym, czy nawet prezydentem, bo głos tych drugich nie jest ważniejszy, a nie można sobie dać wmówić, że to politycy lepiej zadbają o prawa obywateli niż oni sami.

Pochodnie już ustawione

To jest ten kawałek idealnego świata przykrojony do rzeczywistości, aby mimo wszystko świat idealny starał się zaistnieć.

Kiedy zostawałem sędzią, nauczono mnie wypowiadania wyważonych, ale odważnych poglądów – oto i one. Z każdym dniem dostrzegam jednak coraz bardziej, że nasze dyskusje, tu i teraz, czasem pełne pasji, argumentów i racji, to już tylko nic nieznaczące głosy u schyłku okresu państwa prawa.

Przecież pochodnie już ustawione, Neron podniósł dłoń i nikt nie słucha. Pora na igrzyska – czy to nie o to chodzi?

Autor jest doktorem nauk prawnych, sędzią Sądu Okręgowego w Krakowie, członkiem Zarządu Stowarzyszenia Sędziów Themis.

Każda zmiana powinna zaczynać się od wymyślenia idealnego rozwiązania, a następnie przykrojenia go do możliwości. Wówczas, patrząc na dzieło, można powiedzieć z przekonaniem, że „żyjemy w najlepszym ze światów". W świecie idealnym wszyscy sędziowie są krystalicznie uczciwi, nie popełniają błędów warsztatowych, są rzetelni i prawi. Przykrawając to do rzeczywistości, wiemy, że muszą zdarzyć się sędziowie nieuczciwi, nierzetelni czy występni, a także popełniający rażące błędy warsztatowe. Oddzieleniem jednych od drugich powinno się zająć postępowanie dyscyplinarne.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów