Łukasz Piebiak, wiceminister sprawiedliwości, zapowiedział w mediach, że resort kończy prace nad dużym projektem zmian kodeksu postępowania cywilnego, które ma odciążyć sądy i sędziów. Jak? Rozprawy mają być dobrze zaplanowane, powrócą odrębne postępowania w sprawach gospodarczych, łatwiej też będzie walczyć z nadużyciem prawa procesowego, tzw. pieniactwem sądowym. Sądy mają nie wykonywać czynności służących jedynie odroczeniu uprawomocnienia się orzeczenia. Praktycy: sędziowie, adwokaci, komornicy mają jednak inne pomysły na reformę usprawniającą wymiar sprawiedliwości.
Katar nie dla chirurga
– Spraw z pieniaczami miałam może trzy w życiu, więc problem widzę w nadmiernym obciążeniu sędziów drobnymi sprawami. Czy gdy pan ma katar, to idzie do chirurga? – mówi Aneta Łazarska, sędzia SO w Warszawie. I proponuje obowiązkowe konsultacje z adwokatem, zanim sprawa zostanie skierowana do sądu.
– Tak jest w Anglii. Adwokat musi oszacować szansę i koszty procesu. W Polsce nikt ich nie liczy, co jest zaprzeczeniem podstaw ekonomii. Po drugie proste procedury dla sędziów i ograniczenie długości pism wnoszonych do sądu: nie więcej niż dziesięć stron, a w skomplikowanych sprawach 20 – dodaje sędzia.
Zdaniem adwokata Zbigniewa Krügera zasadą powinno być orzekanie sądów w sprawach, w których rzeczywiście istnieje spór.
– Wyłączyłbym spod kognicji sądów rozwody bez orzekania o winie na zgodny wniosek stron, gdy w małżeństwie nie ma małoletnich dzieci. Wprowadziłbym notarialne nakazy zapłaty, a sąd włączałby się tylko po wniesieniu przez pozwanego sprzeciwu. Wyprowadziłbym z sądów wszystkie sprawy rejestracji przedsiębiorców, które mogą przejąć samorządy, mające przecież doświadczenie w rejestracji jednoosobowych przedsiębiorców.