Rz: Kilka miesięcy temu został pan wiceprezesem Sądu Okręgowego w Warszawie. Potem pojawiła się myśl o kandydowaniu do KRS? Te sprawy mają ze sobą jakiś związek?
Dariusz Drajewicz: Nie. Zamiar ubiegania się o status członka KRS ma źródło w moich zainteresowaniach. Poza prawem karnym w publikacjach poruszam też zagadnienia ustrojowe, głównie te powiązane z wymiarem sprawiedliwości. Rada jest ważnym elementem tego systemu. Jedna z podstawowych jej funkcji to wybór kandydatów na stanowiska sędziów.
Jacy to powinni być kandydaci?
Ważne, aby mieli wysokie kwalifikacje nie tylko etyczne, ale i merytoryczne. Te są często kwestionowane przez opinię publiczną. Czas to zmienić. Niezbędne jest też znoszenie różnic między samymi sędziami, zauważalne zwłaszcza w wypowiedziach sędziów sądów wyższego rzędu. Najcięższą, codzienną pracę wykonują sędziowie sądów rejonowych. Nie tylko załatwiają najwięcej spraw, ale częściej też angażują się w pracę naukową, częściej zabiegają o podnoszenie kwalifikacji zawodowych, odbywają staże zagraniczne i częściej wśród nich można spotkać osoby władające językiem obcym. Twierdzenie, że sędziowie SR są niegodni piastowania stanowisk funkcyjnych w sądach wyższego rzędu, udziału w komisjach egzaminacyjnych czy w KRS, nie tylko zaprzecza ich wartościom merytorycznym, ale tworzy fałszywy obraz polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Niezawisłość jest dla pana najważniejsza?