- Nie ma czegoś takiego jak "wycofanie poparcia" czy dowołanie raz złożonego na listach podpisu. To jest jak głos wrzucony do urny wyborczej - mówi Onetowi sędzia.
Aby zasiąść w nowej Krajowej Radzie Sądownictwa - powołanej głosami polityków PiS i Kukiz'15 - każdy z sędziowskich kandydatów musiał przedstawić listę z 25 głosami poparcia uzyskanymi od innych sędziów. Na liście Macieja Nawackiego tych podpisów jest 28 - problem w tym, że czworo sędziów - jeszcze przed złożeniem listy u marszałka Sejmu - wycofało swoje poparcie dla Nawackiego. Poinformowali o tym zarówno samego Nawackiego, jak i jego pełnomocnika, który zgłosił go do nowej Rady Michała Lasotę - dziś zastępcę rzecznika dyscyplinarnego - oraz samego marszałka Sejmu.