Swoistą twórczość sędziego z Piotrkowa opisał ostatnio „Dziennik Łódzki". Fragmenty orzeczeń można znaleźć na blogu „Palestra Polska", gdzie zostały zebrane we wpisie „Kwiat polskiego sądownictwa, czyli jak łączyć prozę życia z poezją słowa".
Autorzy strony podkreślają, że sędzia Ignaczak ma wśród adwokatów duży fan club, a jego orzeczenia są pisane językiem prostym i zrozumiałym. – Dla takich orzeczeń warto pracować. Czekamy na więcej – czytamy na blogu.
Dlaczego prawnicy tak cenią uzasadnienia sędziego z Piotrkowa? Oto kilka przykładów. Uznając za bezzasadną apelację kobiety, która potrąciła rowerzystę i nie udzieliła mu pomocy, sędzia Ignaczak pisze tak (sygn. akt IV Ka 542/13): „Cóż bowiem można zrobić przez 6 sekund? – wymienić z kimś krótki męski uścisk dłoni (czego zresztą obwiniona nie zrobiła), klepnąć kogoś po ramieniu (co zresztą nie miało miejsca), zaciągnąć się papierosem (co nie miało miejsca i akurat dobrze, wszak palenie szkodzi, a potrącony rowerzysta był niepełnoletni) – jednak takie zachowania i tak nie byłyby udzielaniem niezwłocznej pomocy ofierze wypadku".
Z kolei oddalając apelację w sprawie nieprzestrzegania zasad BHP (sygn. akt IV Ka, 486/13): „Wreszcie, wskazują na to zasady logiki i doświadczenia życiowego – pracownicy sami z siebie nie wchodziliby na śliski dach w zimny, ponury poranek, skoro mogli „bezkarnie" pozostać na dole i spędzać czas na słodkim nieróbstwie (bezkarnie, gdyż polecenie pozostania na dole wydał im z uwagi na złe warunki atmosferyczne brygadzista zanim na telefoniczne wezwanie oskarżonego nie udał się na inny plac budowy)" .
W uzasadnieniu orzeczenia uchylającego wyrok w sprawie kradzieży złotej biżuterii możemy przeczytać (sygn. akt IV Ka 525/13): „Przyjęcie zeznań pokrzywdzonej za wiarygodne ( a Sąd Okręgowy nie widzi podstaw, aby odmawiać jej wiary) prowadzi do wniosku ( przy przedstawionej powyżej analizie dowodów), że ów hipotetyczny złodziej musiałby wejść do mieszkania pokrzywdzonej w sobotę w czasie tych kilkunastu sekund, podczas których oskarżona nabierała w łazience wody do wiadra – i to tylko przy założeniu, że pokrzywdzona nie przebywała wtedy w przedpokoju ani w pokoju tylko w kuchni lub w łazience razem z oskarżoną. Czy jest to teoretycznie możliwe ? – zapewne tak. Ale oznaczałoby to zaistnienie tak piramidalnie nieprawdopodobnego zbiegu okoliczności, że zawstydziłby się go autor nawet najbardziej tandetnych kryminałów. W realnym życiu tego typu fantasmagorie należy odrzucić jako wręcz niedorzeczne."