Polskie sądy znów zwolniły. Według danych Ministerstwa Sprawiedliwości, które poznała „Rzeczpospolita", czas oczekiwania na wyrok w 2017 r. jeszcze się wydłużył. Czeka się średnio 5,4 miesiąca (i to tylko w pierwszej instancji). Dla porównania w 2016 r. załatwienie sprawy zajmowało średnio 4,7 miesiąca.
Większość wskaźników obrazujących pracę sądów w ostatnich miesiącach się pogorszyła. Wydłużył się np. czas załatwienia sprawy od wpłynięcia jej do sądu aż do egzekucji komorniczej. Sądy nie radzą sobie też z nadrabianiem zaległości. Przybyło spraw trwających dłużej niż rok i trzy lata.
Sędziowie nie mają wątpliwości, że to wina polityki ministra Zbigniewa Ziobry. – Niestabilność, brak koncepcji organizacyjnej i zbyt często zmieniające się przepisy – to powody takiego stanu rzeczy zdaniem Jarosława Gwizdaka, sędziego z Katowic.
Innym z powodów są nieobsadzone przez cały 2017 r. wakaty. Jest ich dziś ok. 500, to 5 proc. całej kadry sędziowskiej. – Nie ma takiego przedsiębiorstwa, które przy podobnym obciążeniu pracowałoby sprawnie bez blisko pół tysiąca pracowników – mówi „Rzeczpospolitej" sędzia Beata Morawiec, do niedawna prezes jednego z krakowskich sądów okręgowych. Ale to nie wszystko. Blokada dotyczy też etatów asystentów – od czerwca 2016 r. w sądzie, którym kierowała Morawiec, resort nie zgodził się na obsadzenie 46 etatów asystentów.
Co na te zarzuty odpowiada Ministerstwo Sprawiedliwości?