Spór o Sąd Najwyższy. Manifestacje offline

Rozmowa: Jakub Jakubowski, politolog z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Aktualizacja: 24.07.2017 12:18 Publikacja: 23.07.2017 19:53

Jakub Jakubowski, politolog z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Jakub Jakubowski, politolog z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Foto: materiały prasowe

Rz: Od kilku dni trwają protesty przeciwko reformie sądownictwa zaproponowanej przez PiS. Jaką rolę w tych demonstracjach odgrywają media społecznościowe?

Jakub Jakubowski: Doświadczenie kilku ostatnich lat pokazuje nam, że te platformy mają coraz większe znaczenie. Zresztą widzimy to nie tylko w polityce, ale w rozmaitych sferach naszego życia. Przede wszystkim są czynnikiem mobilizującym do działania. Często mówi się, że aktywność w sieci sprzyja wyalienowaniu społecznemu, ale w większości przypadków to nieprawda. Liczne badania wskazują, że osoby chętnie korzystające z internetu częściej spotykają się ze znajomymi i są bardziej skłonne do podejmowania działań w realnym świecie. Dlatego też częściej uczestniczą np. w manifestacjach. Poza tym media społecznościowe w takich przypadkach odgrywają rolę organizacyjną. Nigdy wcześniej nie mieliśmy narzędzi, które tak sprawnie gromadziłyby ludzi dla jakiejś idei. Na koniec te platformy pełnią funkcję propagandową, którą właściwie uwzględniłbym jako tę podstawową. Dziś coraz częściej nazywane jest to marketingiem.

A które z mediów społecznościowych są najczęściej wykorzystywane?

Najbardziej użyteczny jest Facebook, z tego względu, że jest po prostu najpopularniejszy i przez to ma największy wpływ na różnego rodzaju protesty. Ale ostatnio widzimy też wzmożony ruch na Twitterze, który staje się coraz istotniejszy dla polityków, dziennikarzy i wszystkich innych zainteresowanych udziałem w dyskusji na temat spraw publicznych. Co ciekawe, w kwestii angażowania się w sprawy publiczne rośnie także rola tzw. wizualnych mediów społecznościowych.

To znaczy?

Mam na myśli np. Instagram i Snapchat. Zresztą nie powinno to nikogo dziwić, bo media w ogóle stają się coraz bardziej wizualne, tego rodzaju przekaz w dużo większym stopniu mobilizuje ludzi. Widać to w ostatnich dniach na ulicach polskich miast. Nocne demonstracje, ludzie ze świecami, place są wypełnione po brzegi. To przekłada się na setki spektakularnych zdjęć, które czasami robione są nawet za pomocą dronów. Przypominają one raczej fotografie z koncertów niż z politycznych manifestacji. Protesty stają się pewnego rodzaju show, w którym ludzie chcą uczestniczyć. Oczywiście oni nie chodzą na manifestacje dla rozrywki – to byłby zbyt daleko idący wniosek. Ale na pewno jest w nich chęć uczestnictwa w czymś podniosłym, mającym coś wspólnego z popkulturową i polityczną ceremonią. To jest ważne szczególnie dla ludzi młodych.

Dlaczego akurat ma to znaczenie dla młodych?

Takie wydarzenia mocno zapadają w pamięć i mogą stanowić zalążek pewnego wspomnienia pokoleniowego. A media społecznościowe tylko wzmagają ten efekt. W naszych czasach młodzi ludzie od samego początku funkcjonują w społeczeństwie telegenicznym, opartym na pokazywaniu swojego życia, nagrywaniu filmów, robieniu zdjęć, także chwaleniu się dobrami konsumpcyjnymi czy też udziałem w różnych wydarzeniach wspólnotowych, takich jak na przykład manifestacje. To także element internetowej wojny informacyjnej, w której młodzi ludzie czują się zdecydowanie mocniejsi niż starsze pokolenia. Z jednej strony mówią przez to „jestem częścią tej grupy", a z drugiej dają dowody istnienia jakichś niepokojów, przez które tam się znaleźli. Jesteśmy jeszcze w trakcie tych protestów, więc trudno powiedzieć, w co się przerodzą i jaka będzie w tym ostateczna rola internetu. Podejrzewam, że spora, podobnie jak w całym naszym życiu, gdzie trudno już oddzielić to, co jest „online", i rzeczywistość poza internetem, sferę „offline".

Rz: Od kilku dni trwają protesty przeciwko reformie sądownictwa zaproponowanej przez PiS. Jaką rolę w tych demonstracjach odgrywają media społecznościowe?

Jakub Jakubowski: Doświadczenie kilku ostatnich lat pokazuje nam, że te platformy mają coraz większe znaczenie. Zresztą widzimy to nie tylko w polityce, ale w rozmaitych sferach naszego życia. Przede wszystkim są czynnikiem mobilizującym do działania. Często mówi się, że aktywność w sieci sprzyja wyalienowaniu społecznemu, ale w większości przypadków to nieprawda. Liczne badania wskazują, że osoby chętnie korzystające z internetu częściej spotykają się ze znajomymi i są bardziej skłonne do podejmowania działań w realnym świecie. Dlatego też częściej uczestniczą np. w manifestacjach. Poza tym media społecznościowe w takich przypadkach odgrywają rolę organizacyjną. Nigdy wcześniej nie mieliśmy narzędzi, które tak sprawnie gromadziłyby ludzi dla jakiejś idei. Na koniec te platformy pełnią funkcję propagandową, którą właściwie uwzględniłbym jako tę podstawową. Dziś coraz częściej nazywane jest to marketingiem.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany
Kraj
Posłowie napiszą nową definicję drzewa. Wskazują na jeden brak w dotychczasowym znaczeniu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii