Dekret Bieruta wyparła konstytucja

Błąd tysięcy ludzi, nawet sędziów i prokuratorów, nie przestaje być błędem.

Aktualizacja: 28.10.2017 10:33 Publikacja: 28.10.2017 02:00

Protest Stowarzyszenia Dekretowiec

Protest Stowarzyszenia Dekretowiec

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Opublikowany 6 października przez „Rzeczpospolitą" mój artykuł „Dekret Bieruta już nie obowiązuje" doczekał się polemiki Juliusza Bennicha-Zalewskiego zamieszczonej 13 października 2017 r.: „Dekret Bieruta jednak nadal obowiązuje". Pan Juliusz Bennich-Zalewski we wstępie zauważa: „(...) teza autora jest szokująca –[chodzi o twierdzenie o nieobowiązywaniu dekretu Rady Ministrów i Prezydium Krajowej Rady Narodowej z 26 października 1945 r. o własności i użytkowaniu gruntów na obszarze m.st. Warszawy zwanego popularnie dekretem Bieruta – uwaga moja]. Niestety jednak na jej poparcie autor wskazuje kilka, trzeba przyznać, mocnych argumentów prawnych". W dalszej części mój polemista nie dostarcza jednak mocnych argumentów za koniecznością stosowania A.D. 2017 r. przepisów „dekretu Bieruta" jako ciągle obowiązujących.

To żaden argument

Tym, którzy nie czytali mojego artykułu, wyjaśnię tylko, że wskazywałem w nim na wątpliwość, czy ów akt prawny nie utracił mocy już w 1964 r. na mocy ustawy z 23 kwietnia 1964 r. – Przepisy wprowadzające kodeks cywilny, co jednak nie ma większego praktycznego znaczenia, bo PRL, delikatnie mówiąc, nie respektował ani nie tolerował roszczeń reprywatyzacyjnych, a zatem nie wydawano między 1964 a 1990 rokiem decyzji „zwrotowych".

Główny jednak argument za utratą mocy dekretu Bieruta wywiodłem z Konstytucji RP z 1997 r. i uchwalonej w związku z jej wejściem w życie ustawy z 22 grudnia 2000 r. o zmianie niektórych upoważnień ustawowych do wydawania aktów normatywnych oraz o zmianie niektórych ustaw – dalej jako ustawa z 22 grudnia 2000 r. (DzU z 2000 r. nr 120, poz. 1268), z której to wynikało, że po wejściu w życie Konstytucji RP źródłami prawa powszechnie obowiązującego nie mogą być już m.in. żadne dekrety ani inne akty prawa niemieszczące się w zamkniętym katalogu źródeł prawa określonym w art. 87 ust. 1 konstytucji. Przyjęcie tego poglądu faktycznie musi skutkować, co słusznie podniósł J. Bennich-Zalewski, „zablokowaniem" reprywatyzacji gruntów warszawskich w dotychczasowej formie, tj. jako przyznawanie prawa użytkowania wieczystego byłym właścicielom lub ich spadkobiercom na podstawie art. 7 dekretu Bieruta. Z argumentem o utracie jego mocy na podstawie art. 87 ust. 1 konstytucji J. Bennich-Zalewski właściwie merytorycznie nie polemizuje (na co liczyłem), podnosząc jedynie, że przecież „jednolite orzecznictwo sądów (...) w sprawach dekretowych (tysiące prawomocnych wyroków wydanych począwszy od lat 90.) nie kwestionuje obowiązywania dekretu". Taki argument to żaden argument. Chyba nieświadomie J. Bennich-Zalewski, formułując go, nawiązał do myśli niejakiego J. Goebbelsa (skądinąd sprawnego urzędnika), który twierdził, że „kłamstwo [w przypadku »wyroków dekretowych« należałoby mówić raczej o błędzie] tysiąc razy powtarzane staje się prawdą". Na szczęście tak nie jest. Błąd tysięcy ludzi (nawet sędziów lub prokuratorów) nie przestaje być błędem.

Wszystkie, Bieruta też

Nie sposób też zaakceptować poglądu autora, że akt prawny może utracić moc tylko poprzez jego „wyraźne uchylenie na mocy innego aktu prawnego", z którego to poglądu J. Bennich-Zalewski wywodzi, iż dekret Bieruta jako wyraźnie nieuchylony przez ustawę dalej obowiązuje. Powszechnie znana jest dyrektywa derogacyjna lex posteriori derogat legi priori (ustawa późniejsza uchyla moc obowiązującą ustawy wcześniejszej). O jej wadze świadczy choćby umieszczenie jej na kolumnie budynku Sądu Najwyższego w Warszawie. Jej odrzucenie doprowadziłoby nas do takich prawniczo, politycznie i życiowo absurdalnych wniosków jak ten, że w Polsce obowiązuje ciągle np. Konstytucja 3 maja, bo nie została „wyraźnie uchylona" (chyba że za wiążące uznać postanowienia konfederacji targowickiej!) przez żadną z uchwalonych w Polsce porozbiorowej lub w II RP konstytucji.

Czy autor polemiki uważa, że skoro takiej derogacji nie było, to pozostajemy królestwem z monarchią dziedziczną?! Co z Konstytucją Księstwa Warszawskiego z 22 lipca 1807 r.? Jej także nigdy oficjalnie nie uchylono. Co począć ze Statutem Organicznym Królestwa Polskiego nadanym przez cara po upadku powstania listopadowego w 1832 r. – nigdy formalnie nieuchylonej konstytucji Królestwa Polskiego – który to akt w art. 1 stanowił: „Królestwo Polskie przyłączone na zawsze do państwa rosyjskiego stanowi nierozdzielną część tego państwa". Żadna też ustawa wyraźnie nie uchyliła dekretu prezydenta RP z 22 listopada 1938 r. o rozwiązaniu zrzeszeń wolnomularskich (DzU z 1938 r. nr 91, poz. 624). Czy musimy uznać, że działalność zrzeszeń wolnomularskich jest dziś w Polsce zakazana? To pytania retoryczne, bo zasada lex posteriori derogat legi priori obowiązuje już ponad 2 tys. lat i dzięki niej opisane dylematy są łatwe do rozstrzygnięcia. Odwołując się do tej zasady, przyjąć trzeba, że skoro Konstytucja z 1997 r. wykluczyła możliwość traktowania wszelkich dekretów jako źródeł prawa, to uchyliła moc obowiązującą funkcjonujących uprzednio w polskim porządku, w tym dekretu Bieruta. Uwagi mojego polemisty uszło i to, że Sejm (choć nie musiał, „zrobiła" to już Konstytucja RP z 1997 r.) wspomnianą już ustawą z 22 grudnia 2000 r. w art. 75 ust. 2 uchylił (mało wyraźnie i nie do końca zgodnie zasadami techniki prawodawczej z 5 lipca 1991 r., MP 1991.44.310), m.in. wszystkie akty normatywne Rady Ministrów lub innych organów podjęte przed jej wejściem w życie, jeżeli zawierały normy powszechnie obowiązujące „za wyjątkiem rozporządzeń".

Lojalność wymaga

Niewątpliwie dekret Bieruta (nie rozporządzenie!) jako wydany przez Radę Ministrów w 1945 r. w zakresie określonym w art. 75 ust. 2 ustawy z 22 grudnia 2000 r. się mieści, zatem tymże przepisem został on wraz z innymi dekretami uchylony. Lojalność wobec czytelników i mojego polemisty wymaga, aby przyznać, że dekret Bieruta nie znalazł się w wydanym na podstawie art. 75 ust. 4 ustawy z 22 grudnia 2000 r. sporządzonym przez Radę Ministrów wykazie aktów prawnych, które tracą moc na podstawie art. 75 ust. 1 i 2 cyt. ustawy. Ta okoliczność moim zdaniem nie ma większego znaczenia, bo ów wykaz miał zgodnie z art. 75 ust. 4 ustawy i poglądem doktryny jedynie charakter porządkujący i sam w sobie nie wywoływał skutków prawnych (zob. M. Laskowska: „Rola Rady Ministrów w procesie dostosowania prawa do wymogów nowej Konstytucji – próba bilansu", „Przegląd Legislacyjny" 2002/3/38–41)

Co do skutków, jakie przyniesie ewentualne zaakceptowanie przez sądownictwo i organy samorządowe poglądu o nieobowiązywaniu najpóźniej od 2001 r. dekretu Bieruta, podzielam obawy J. Bennicha-Zalewskiego, ale zwracam jego uwagę na mój postulat, by w ustawie reprywatyzacyjnej, która ewentualnie zostanie uchwalona, znalazły się przepisy konwalidujące dotychczasowe decyzje reprywatyzacyjne bez konieczności stwierdzenia ich nieważności ze względu na wydanie bez podstawy prawnej.

Takie rozwiązanie problemu reprywatyzacji wydaje mi się lepsze, niż dotychczasowe uznawanie przez sądy powszechne, sądy administracyjne, samorząd warszawski itp., poglądu, że w odniesieniu do dekretu Bieruta Konstytucja RP z 1997 r. nie obowiązuje i wydawanie rozstrzygnięć (czasami w imieniu Rzeczypospolitej) w oparciu o nieobowiązujący i ewidentnie sprzeczny z konstytucją akt prawny. Wreszcie last but not least, przesyłając swój artykuł do „Rzeczpospolitej", zaznaczyłem, iż jest on wyłącznie moim osobistym poglądem i nie należy go utożsamiać z oficjalnym stanowiskiem prokuratury. Nie z mojej winy ta wzmianka nie została zamieszczona przez redakcję.

Opublikowany 6 października przez „Rzeczpospolitą" mój artykuł „Dekret Bieruta już nie obowiązuje" doczekał się polemiki Juliusza Bennicha-Zalewskiego zamieszczonej 13 października 2017 r.: „Dekret Bieruta jednak nadal obowiązuje". Pan Juliusz Bennich-Zalewski we wstępie zauważa: „(...) teza autora jest szokująca –[chodzi o twierdzenie o nieobowiązywaniu dekretu Rady Ministrów i Prezydium Krajowej Rady Narodowej z 26 października 1945 r. o własności i użytkowaniu gruntów na obszarze m.st. Warszawy zwanego popularnie dekretem Bieruta – uwaga moja]. Niestety jednak na jej poparcie autor wskazuje kilka, trzeba przyznać, mocnych argumentów prawnych". W dalszej części mój polemista nie dostarcza jednak mocnych argumentów za koniecznością stosowania A.D. 2017 r. przepisów „dekretu Bieruta" jako ciągle obowiązujących.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?