Spór o SN: PiS nagradza zwolenników awansami

Trwają poszukiwania następcy prof. Gersdorf, padają pierwsze nazwiska.

Aktualizacja: 23.07.2018 17:17 Publikacja: 23.07.2018 16:25

Spór o SN: PiS nagradza zwolenników awansami

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Małgorzata Manowska, sędzia Sądu Apelacyjnego w Warszawie i dyrektor Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury jest od kilku dni wymieniana jako potencjalny nowy pierwszy prezes Sądu Najwyższego. Chwalona przez resort sprawiedliwości, sama zaprzecza by cokolwiek uzgadniała z ministrem. Podobne w treści oświadczenie wydał też w poniedziałek, z samego rana, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Czytaj także: Czy to będzie nowa prezes Sądu Najwyższego

Pytana o plany na przyszłość sędzia Manowska przyznała, że zgłosiła swoją kandydaturę do Krajowej Rady Sądownictwa na urząd sędziego Sądu Najwyższego - ale to wszystko, co potwierdza.

Czytaj także: Sędzia z "czarnej listy PiS" nie dostanie awansu

Sędzia i dyrektor

Małgorzata Manowska jest absolwentką Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Studia ukończyła w 1992 r. Potem przyszedł czas na aplikację sędziowską. Po jej ukończeniu trafiła do Sądu Rejonowego dla Warszawy Pragi. Kolejną ścieżką na drodze awansu był Sąd Okręgowy w Warszawie. Od 2004 r. sędzia Manowska orzeka w warszawskim Sądzie Apelacyjnym. Jest sędzią cywilnym. W2001 r., po obronie rozprawy na temat postępowania nakazowego w procesie cywilnym, uzyskała stopień doktora nauk prawnych w Instytucie Prawa Cywilnego Uniwersytetu Warszawskiego. W 2010 r. obroniła rozprawę na temat wznowienia postępowania w procesie cywilnym uzyskując tytuł doktora habilitowanego w Instytucie Prawa Cywilnego Uniwersytetu Warszawskiego. Jest profesorem nadzwyczajnym Uczelni Łazarskiego, na której wykłada od 2013 r.

Sędzia Manowska przez wiele lat wykładała i egzaminowała na aplikacjach: radcowskiej, adwokackiej i notarialnej. Była również wykładowcą Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury oraz egzaminatorem na egzaminie sędziowskim. Od stycznia 2016 r. jest dyrektorem tej szkoły.

W obronie asesorów

Kiedy w październiku 2017 r ówczesna Krajowa Rada Sądownictwa zgłosiła sprzeciw wobec 265 asesorów powołanych na urząd przez Zbigniewa Ziobrę sędzia Manowska stanęła po ich stronie. W wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" mówiła wtedy, że to odważni i samodzielnie myślący ludzie.

- Jestem z nimi związana i zależy mi na ich losie. Dotyczy to nie tylko naszych absolwentów, ale wszystkich asesorów - zapewniała.

Szkoła pomogła wówczas w przygotowaniu argumentacji prawnej przy odwołaniu do Sądu Najwyższego. Dyrektor Manowska ostro zaprotestowała, gdy ówczesny rzecznik KRS mówił o asesorach jako o „ludziach ministra".

- To niegodziwe - twierdziła. I przekonywała, że absolwenci KSSiP całe lata poświęcili na naukę i zdobywanie praktyki, by służyć społeczeństwu, a nie ministrowi.

- To są ludzie, którzy do Krajowej Szkoły dostali się i ją ukończyli w większości w latach 2010 – 2015, natomiast powołania asesorskie otrzymali w 2017 r. To któremu ministrowi „służą"? - pytała.

Współpracownicy sędzi Manowskiej na uczelni, w sądzie i Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury pytani, czy byłaby dobrym I prezesem SN, wszyscy prosili o anonimowość. Niemal zgodnie twierdzą, że to niedobry czas na awans. Padają nawet ostre słowa na temat listy kandydatów do SN .

- To lista wstydu - tak nazywa ją jeden z rozmówców. Inni wspominają o własnym sumieniu, na które każdy ze zgłaszających się na wakat w Sądzie Najwyższym bierze swoje kandydowanie.

- Dla mnie to nie do pomyślenia - uważa jeden z sędziów, przed laty współpracujący z sędzią Manowską. Przyznaje, że nie był zaskoczony gdy usłyszał jej nazwisko jako potencjalnego kandydata na prezesa SN. - Była zwolennikiem zmian forsowanych przez PiS, kiedyś członkiem jego rządu, więc można powiedzieć, że taki awans to naturalna kolej rzeczy.

Jeden z pracowników naukowych, z którym pracowała, wymienia jej zalety: wysoki poziom merytoryczny i doskonałą organizację pracy. Nawet jej najwięksi krytycy są zdania, że gdyby doszło do wyboru sędzi Manowskiej na prezesa SN, to choć go nie aprobują, z jednym muszą się zgodzić: będzie to sędzia sądu apelacyjnego a nie z rejonu lub prokuratury. W SN byłby więc przedstawiciel sędziów z kompetencjami.

Nie wiadomo jaki będzie dalszy los dyrektor KSSiP. Pierwszy prezes SN jest powoływany przez prezydenta spośród pięciu kandydatów wybranych przez Zgromadzenie Ogólne sędziów Sądu Najwyższego.

Małgorzata Manowska już miała swoją przygodę z polityką. Od marca do listopada 2007 r. pełniła funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości. Jej współpracownicy pytani, czy byłaby dobrym pierwszym prezesem Sądu Najwyższego, niemal zgodnie odpowiadają, że to niedobry czas na taki awans.

Małgorzata Manowska, sędzia Sądu Apelacyjnego w Warszawie i dyrektor Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury jest od kilku dni wymieniana jako potencjalny nowy pierwszy prezes Sądu Najwyższego. Chwalona przez resort sprawiedliwości, sama zaprzecza by cokolwiek uzgadniała z ministrem. Podobne w treści oświadczenie wydał też w poniedziałek, z samego rana, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Czytaj także: Czy to będzie nowa prezes Sądu Najwyższego

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem