Prawnik o rezolucji Parlamentu Europejskiego ws. sytuacji w Polsce: Rząd się wyżywi

Dla cudzoziemców fakt, że rezolucja Parlamentu Europejskiego przeszła w Polsce bez echa, jest co najmniej niezrozumiały. Albo odbierają to jako jego lekceważenie – uważa prawnik Aleksander Tobolewski.

Aktualizacja: 30.04.2016 20:13 Publikacja: 30.04.2016 10:46

Prawnik o rezolucji Parlamentu Europejskiego ws. sytuacji w Polsce: Rząd się wyżywi

Foto: www.sxc.hu

Chciałem zacząć dzisiejszy felieton przysłowiem „nie wie lewica, co czyni prawica", ale podtekst polityczny jest zbyt duży. A sprawa dotyczy jednego ministerstwa: sprawiedliwości, i sprzecznych pomysłów jego ministra z przyjętymi niedawno ustawami. 15 kwietnia 2016 r. weszła w życie m.in. nowelizacja kodeksów karnego i karnego wykonawczego.

Według nowelizacji ponownie może być stosowany dozór elektroniczny jako kara pozbawienia wolności. Jak zatem pogodzić bezsensowną według mnie propozycję kary pozbawienia wolności 7 (słownie siedem) dni „dla postrachu" odbywaną w celi więziennej z założeniem bransolety na nogę? Umożliwia to siedzenie w domu skazanemu do roku pozbawienia wolności. Dla zainteresowanych sugeruję wejście na dowolną wyszukiwarkę i wprowadzenie hasła „cele więzienne w Polsce". Gwarantuję rozrywkę, jakiej MS by nie wymyśliło.

Do teatru? Proszę bardzo

Elektroniczny system monitoringu umożliwia wykonanie kary poza zakładem karnym. Zwykle w miejscu zamieszkania skazanego lub miejscu wskazanym przez sąd penitencjarny, pod kilkoma warunkami. Nie wątpię, że czytelnicy zainteresowani prawem widzieli wielokrotnie, jak takie wykonanie kary wygląda.

Nie można po prostu wyjść z mieszkania lub poza obręb domu. Można natomiast (chyba że sąd zabroni) robić co sobota przyjęcie dla znajomych, grać w brydża – oglądać telewizję itd. A sąd penitencjarny określa głównie, kiedy i w jakim celu skazany ma prawo się oddalić z miejsca wykonywania kary do 12 godzin (w celu: świadczenia pracy, wykonywania praktyk religijnych lub korzystania z posług religijnych, sprawowania opieki nad osobą małoletnią, osobą niedołężną lub chorą, kształcenia i samokształcenia oraz wykonywania twórczości własnej, korzystania z urządzeń lub zajęć kulturalno-oświatowych i sportowych, komunikowania się z obrońcą, pełnomocnikiem oraz wybranym przez siebie przedstawicielem, utrzymywania więzi z rodziną lub innymi bliskimi osobami, korzystania z opieki medycznej lub udziału w terapii, dokonania niezbędnych zakupów i innych).

Niech lepiej usuną graffiti

Nie ma aż tak dużej różnicy między prowadzeniem zwykłego życia a życiem z bransoletką na nodze. Jednocześnie koszt odbywania kary w domu to około 330 zł, podczas gdy w zakładzie karnym plus minus 3100 zł na miesiąc. Można powiedzieć: czysty zysk ponad 2800 zł. Jakkolwiek na taką formę wykonywania kary patrzeć, to w polskich warunkach wydaje mi się iluzoryczna. W moim odczuciu, chociaż na papierze wygląda atrakcyjnie, tak odbywana kara nie spełnia właściwie żadnej funkcji. Ani to resocjalizacja, ani odosobnienie, ani odwet za popełnione przestępstwo. Czy nie lepiej rozważyć jako alternatywę odbywania kary wykonywanie prac społecznie użytecznych? Prace, za które skazany będzie otrzymywał jakieś wynagrodzenie, a zarobki dłużników alimentacyjnych przekazywać na poczet zadłużeń. Coraz częściej ta metoda jest stosowana w wielu krajach i spotyka się z przychylną opinią. Myślę, że usuwanie graffiti ze ścian lub opróżnianie studzienek odpływowych jest bardziej uciążliwe niż patrzenie w telewizor w systemie dozoru elektronicznego.

Polaku, zanim zaśniesz...

Parlament Europejski 13 kwietnia przyjął rezolucję w sprawie sytuacji w Polsce. Dla mnie, jako obserwatora tutejszej sytuacji prawnej, jest to dokument szczególnej wagi. Myślę, że w Kanadzie takie memorandum z ONZ (Kanada nie należy do odpowiednika Unii Europejskiej) stałoby się pierwszostronicowym tematem wszystkich dzienników i tygodników, że o telewizji nie wspomnę. A w Polsce? Gdzieś tam na którejś stronie, pod koniec. Komentarzy prawie nie ma. Nie dziwię się, ponieważ wiem, że cała burza przeszła dużo wcześniej. Dla obcokrajowców natomiast to, że rezolucja PE w sprawie Polski przeszła bez echa, jest co najmniej niezrozumiałe, albo odbierane jako jego lekceważenie.

Osoby nieprzyzwyczajone do żargonu dyplomatycznego i rezolucji międzynarodowych organizacji po przeczytaniu kilku akapitów, rezolucję albo odłożą albo zasną znudzeni.

A w skrócie można rezolucję przedstawić tak:

1. Należy przestrzegać poszanowania praworządności, demokracji, praw człowieka, podstawowych swobód i wartości, poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego i praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości;

2. Skuteczny, niezależny i bezstronny system sądowy ma zasadnicze znaczenie dla praworządności i zapewnienia ochrony praw podstawowych i wolności obywatelskich;

3. Trybunał Konstytucyjny został powołany jako jeden z kluczowych elementów systemu kontroli i równowagi demokracji konstytucyjnej i rządów prawa w Polsce;

4. Niedawne wydarzenia w Polsce, szczególnie spór polityczny i prawny dotyczący składu Trybunału Konstytucyjnego i nowych zasad jego funkcjonowania, budzą obawy co do zdolności Trybunału Konstytucyjnego do pełnienia przypisanej mu roli strażnika konstytucji i gwarantowania poszanowania praworządności i że

5. Komisja Wenecka wyraźnie stwierdziła, iż paraliż Trybunału grozi demokracji, prawom człowieka i praworządności, a działania polskiego rządu i prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej wobec Trybunału Konstytucyjnego stanowią zagrożenie dla demokracji konstytucyjnej i zagrażają demokracji, prawom człowieka i praworządności.

Natomiast w końcówce stwierdza się, że jeśli rząd (a domyślnie i pan prezydent) zignorują demokrację, to w stosunku do Polski będą wyciągnięte konsekwencje.

Przypomina mi się stwierdzenie, że rząd się sam wyżywi. Kto za tę arogancję władzy zapłaci? S p o ł e c z e ń s t w o.

Autor jest adwokatem, od 35 lat prowadzi kancelarię prawną w Montrealu

Chciałem zacząć dzisiejszy felieton przysłowiem „nie wie lewica, co czyni prawica", ale podtekst polityczny jest zbyt duży. A sprawa dotyczy jednego ministerstwa: sprawiedliwości, i sprzecznych pomysłów jego ministra z przyjętymi niedawno ustawami. 15 kwietnia 2016 r. weszła w życie m.in. nowelizacja kodeksów karnego i karnego wykonawczego.

Według nowelizacji ponownie może być stosowany dozór elektroniczny jako kara pozbawienia wolności. Jak zatem pogodzić bezsensowną według mnie propozycję kary pozbawienia wolności 7 (słownie siedem) dni „dla postrachu" odbywaną w celi więziennej z założeniem bransolety na nogę? Umożliwia to siedzenie w domu skazanemu do roku pozbawienia wolności. Dla zainteresowanych sugeruję wejście na dowolną wyszukiwarkę i wprowadzenie hasła „cele więzienne w Polsce". Gwarantuję rozrywkę, jakiej MS by nie wymyśliło.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Ideowość obrońców konstytucji
Opinie Prawne
Jacek Czaja: Lustracja zwycięzcy konkursu na dyrektora KSSiP? Nieuzasadnione obawy
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Prawne
Jakubowski, Gadecki: Archeolodzy kontra poszukiwacze skarbów. Kolejne starcie