Sędzia pokoju na ruchomych piaskach

Zbigniew Ziobro przedstawił swoje pomysły na wyciągnięcie sądów z zapaści. Jednym z nich jest powołanie instytucji sędziego pokoju. Pomysł tyleż odważny, co ryzykowny.

Aktualizacja: 23.01.2017 18:20 Publikacja: 23.01.2017 16:49

Sędzia pokoju na ruchomych piaskach

Foto: 123RF

Sędziowie pokoju z powodzeniem funkcjonują dziś w USA, Wielkiej Brytanii czy niektórych kantonach Szwajcarii, znała je również II RP. Bliskie tej idei były w pewnym zakresie działające w Polsce, acz zlikwidowane jako PRL-owski relikt, kolegia ds. wykroczeń. Wprowadzenie ich do obecnego systemu prawnego byłoby jednak odważnym eksperymentem.

Nie ulega wątpliwości, że z drobnymi sprawami, które setkami tysięcy każdego roku napływają do sądów (600 tys. spraw o wykroczenia drogowe), coś zrobić trzeba, gdyż angażowanie do ich rozpatrywania wysoko wykwalifikowanych prawników, jakimi są sędziowie, mija się z celem, a co więcej, spowalnia rozpatrywanie poważniejszych spraw.

Pierwszy zarys takiej instytucji pojawił się w ubiegłym roku. Według wstępnych pomysłów sędziami pokoju mogłyby być osoby z wykształceniem prawniczym (idea sędziów w stanie spoczynku jest mało realna, bo mamy ich mało). Wybierałyby ich rady gmin, tak jak dziś ławników do orzekania w sądach powszechnych. Od orzeczeń sędziów pokoju przysługiwałoby odwołanie do sądu powszechnego. Orzekaliby jednoosobowo.

Na pierwszy rzut oka pomysł wygląda dobrze i może być realnym sposobem na zakorkowane sądy. Podejmując decyzję o powołaniu sędziego pokoju, ustawodawca powinien jednak najpierw bardzo mocno przeanalizować fundamenty społeczne, kulturowe oraz prawne działania takiej instytucji w Polsce. Czy zyska ona wiarygodność i autorytet w lokalnych społecznościach na tyle duży, aby jej status nie był kwestionowany. W Polsce, inaczej niż w USA czy w Wielkiej Brytanii, wspólnoty lokalne, stowarzyszenia skupiające społeczności są słabo rozwinięte, słabo zintegrowane, co ciągle jest pokłosiem peerelowskiej przeszłości. Wybór osoby godnej zaufania, autorytetu, bo niewątpliwie powinien go mieć sędzia pokoju, może być zatem trudne. Na to nakłada się jeszcze silne upolitycznienie w Polsce niemal wszystkiego i mocne społeczne podziały polityczne, które zawsze mogą prowadzić do kontrowersji i kwestionowania statusu sędziego wskazanego przez tę lub inną radę gminy.

To wszystko powoduje, że sędzia pokoju funkcjonowałby na dość niepewnych podstawach. Warto też zbadać i zadbać o odpowiednie fundamenty prawne, tak aby sędzia pokoju, powołany z dużym trudem, nie podzielił z czasem losu kolegiów ds. wykroczeń czy asesorów sądowych, których zdolność orzecznicza została zakwestionowana, po czym dla tych drugich historia zatoczyła koło.

Mimo tych i pewnie wielu innych zastrzeżeń oraz ryzyka o pomyśle warto rozmawiać jako odważnej idei ratowania sądownictwa przed dalszą zapaścią. Zachęcam do dyskusji na ten temat na naszych łamach.

Sędziowie pokoju z powodzeniem funkcjonują dziś w USA, Wielkiej Brytanii czy niektórych kantonach Szwajcarii, znała je również II RP. Bliskie tej idei były w pewnym zakresie działające w Polsce, acz zlikwidowane jako PRL-owski relikt, kolegia ds. wykroczeń. Wprowadzenie ich do obecnego systemu prawnego byłoby jednak odważnym eksperymentem.

Nie ulega wątpliwości, że z drobnymi sprawami, które setkami tysięcy każdego roku napływają do sądów (600 tys. spraw o wykroczenia drogowe), coś zrobić trzeba, gdyż angażowanie do ich rozpatrywania wysoko wykwalifikowanych prawników, jakimi są sędziowie, mija się z celem, a co więcej, spowalnia rozpatrywanie poważniejszych spraw.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?